Po pierwszej serii liderem pierwszego konkursu indywidualnego w Oslo, w ramach wyczerpującego cyklu Raw Air, był Kamil Stoch. Trzykrotny mistrz olimpijski i lider cyklu Pucharu Świata oddał fantastyczny skok na 138 m, ale w drugiej próbie nawet taki gigant nie poradził sobie z bardzo niekorzystnymi warunkami i spadł na 6. miejsce. W loteryjnym konkursie nadspodziewanie dobrze poradził sobie Daniel Andre Tande. Norweg przypuścił kapitalny atak na pozycję lidera z odległej pozycji, bo po pierwszej serii zajmował dopiero ósme miejsce. Podopieczny Alexandra Stoeckla miał też trochę szczęścia do aury, bo szybował we względnie dobrych warunkach wietrznych i osiągnął 132 m. Gdy na progu pozostał już tylko jeden skoczek, czyli Stoch, Tande nie przypuszczał, że odeprze również atak Polaka, będącego na najlepszej drodze do wywalczenia drugiej w karierze Kryształowej Kuli. - Na pewno nie sądziłem, że odniosę zwycięstwo. To było wspaniałe. Zabrakło mi czegoś w pierwszym skoku, ale odzyskałem to w finale. Nigdy nie byłem żadnym megafanem tej skoczni, ale postanowiłem zapomnieć o tym już w piątek. To pokazuje, że moje nastawienie psychiczne jest poprawne - powiedział Tande, dla którego było to piąte zwycięstwo w karierze w cyklu Pucharu Świata. Prowadzenie w cyklu Raw Air, na który składają się skoki kwalifikacyjne i wszystkie turniejowe (łącznie szesnaście), utrzymał Kamil Stoch. Nasz Orzeł wyprzedza goniący go peleton z trzema Norwegami. Drugie miejsce zajmuje Robert Johansson (strata 6,5 pkt), trzeci jest Johann Andre Forfang, a na czwartą lokatę awansował Tande. Z szóstego miejsca atakuje także Andreas Stjernen. - Mamy czterech zawodników w czołówce Raw Air i możemy walczyć z Kamilem, to będzie ekscytujące - zapowiada Tande. Dzisiaj rywalizacja przenosi się na skocznię w Lillehammer, gdzie najlepsi zawodnicy wezmą udział w treningu i kwalifikacjach przed wtorkowym konkursem indywidualnym. AG