Stoeckl otrzymał w październiku propozycję przedłużenia umowy do 2018 roku, lecz jeszcze nie doszedł do porozumienia z NSF. Zdaniem norweskich mediów, powodem zwłoki mogą być propozycje z Austrii, która chciałaby rozpocząć z nim współpracę już po zimowych igrzyskach olimpijskich w Soczi (7-23 lutego). "Wykupienie Stoeckla z obecnego kontraktu będzie bardzo kosztowne, warte jest sześciocyfrową sumę w każdej walucie. Jego wartość jest wyższa od najdroższego trenera piłki nożnej w Norwegii" - powiedział kierownik norweskiej reprezentacji w skokach narciarskich Clas Brede Brathen. Według dziennika "Verdens Gang" propozycja zatrudnienia Stoeckla na stanowisku trenera kadry Austrii wyszła od Gregora Schlierenzauera, który był jego podopiecznym w gimnazjum sportowym w Stams. "To jest właściwy człowiek do budowy nowej reprezentacji Austrii po zimowych igrzyskach olimpijskich w Soczi" - powiedział austriacki skoczek w rozmowie z gazetą. Sam Stoeckl nie potwierdza ani nie zaprzecza doniesień mediów. "Na razie nie zamierzam komentować tych wiadomości, ani zrywać dziś kontraktu z NSF, lecz w sporcie sprawy nabierają często nieoczekiwanego zwrotu i tempa. Jeżeli faktycznie Austria widzi mnie jako nowego trenera, to jest to dla mnie wielki honor i znak, że wykonałem dobrą pracę z Norwegami" - zauważył. Jak podkreślił "Verdens Gang", kontrakt Stoeckla z NSF wygasa po mistrzostwach świata w Falun w 2015 roku. "Wiemy jednak, że próbowano przedłużyć go do 2018 roku, lecz do gry weszły austriackie firmy, które zamierzają wykupić Stoeckla z norweskiego kontraktu" - napisał dziennik. Gazeta podkreśliła, że według jej źródeł, nawet jeżeli austriacka federacja nie będzie miała wystarczających środków finansowych, to do gry zamierza wejść sponsor Schlierenzaeura Red Bull, gotowy wyłożyć odpowiednie pieniądze. "Firma ta już uczestniczy w tej grze i na zawody Pucharu Świata w Kuusamo austriaccy skoczkowie polecieli jej prywatnym odrzutowcem" - poinformowała.