Wybuch formy Graneruda w tym sezonie był sensacją nie tylko dla wielu kibiców skoków narciarskich, ale także dla samych... Norwegów. Nikt bowiem nie przypuszczał, że 24-latek wzbije się aż na taki poziom i zdominuje rywalizację, wygrywając seryjnie konkursy Pucharu Świata. W tym sezonie Granerud wygrał już dziesięć indywidualnych zawodów, a do zakończenia sezonu pozostało ich jeszcze dziewięć. Tym sposobem Norweg spektakularnie awansował do elitarnego grona skoczków z największą liczbą wygranych konkursów. W tej chwili lepszych od niego jest tylko sześciu zawodników. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" trener Norwegów Alexander Stoekl potwierdził, że nawet on sam nie podejrzewał, iż jego podopieczny osiągnie tak niebotyczny poziom. - Cały czas mnie zaskakuje. On od początku sezonu utrzymuje tak wysoki poziom i to coś, co warto zauważyć i podkreślić, bo to trudna sztuka. (...) Mam szczęście, że mogę z nim pracować - powiedział szkoleniowiec. Stoekl nie chciał sprawić wrażenia człowieka przesadnie pewnego końcowego triumfu Graneruda i starał się cedzić słowa, by jego wypowiedzi nie były zbyt pyszałkowate. Jednak dopytywany konkretnie, co musiałoby się stać, żeby Granerud stracił supremację, powiedział: - Cóż, Granerud faktycznie skacze bardzo dobrze, ma przewagę. Mamy jednak różne wyzwania, choćby taki koronawirus. To się może zdarzyć i co wtedy? Wszystko przepada - odparł Stoeckl. Art