Podkreślił przy tym, że "trzeba zachować spokój i nie nakręcać spirali". Największą niewiadomą jest pogoda. "Prognozy są wprawdzie optymistyczne, ale ja nie wierzę w te długoterminowe, zwłaszcza, że ostatnio bardzo się różnią od zapowiadanych. Natomiast trzeba spoglądać w niebiosa i mieć nadzieję, że z chwilą rozpoczęcia rozgarniania śniegu, który w 99 procentach jest już wyprodukowany i zgromadzony w niecce skoczni, aura będzie sprzyjająca" - powiedział Małysz. Dyrektor koordynator ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim, konsultant zarządu PZN dodał, że przy organizacji zawodów takich "małych stresów" jest więcej. Jednak ten największy był wówczas, gdy Wisła zaczęła starania o pucharową imprezę. "Dostaniemy czy nie dostaniemy, być albo nie być... czekaliśmy zniecierpliwieni i zestresowani na decyzję FIS, która zapadła w ostatnich dniach maja w słoweńskim Portorożu. Po wiadomości, że mamy puchar, radość była wielka. I nie tylko z uwagi na Wisłę, bo to przecież pierwszy raz w historii się zdarza, że otwierające sezon zawody są w Polsce" - wspomniał Małysz, który 3 grudnia skończy 40 lat. Właśnie ze Słowenii, z krótkiego zgrupowania, powróciła do kraju kadra A, natomiast pozostała tam kadra B i juniorzy. "Wszyscy zawodnicy, którzy mają skakać w Wiśle, czują się dobrze, są zdrowi. Teraz odpoczynek, regeneracja, suchy trening i to wszystko. Nic się już nie nadrobi, nie dołoży. Wiem, że chłopcy są dobrze przygotowani, bowiem należycie pracowali latem" - ocenił zdobywca sześciu medali mistrzostw świata (2001-2011). Czy zatem sezon 2017-2018 będzie udany dla biało-czerwonych? "Każdy miłośnik sportu chciałby, aby tak było, każdy też ma takie nadzieje. Ja patrzę z dwóch punktów - przez pryzmat mojej kariery oraz pełnionej w PZN funkcji. Wierzę, że ten sezon, wyjątkowy, bowiem olimpijski, będzie dla nas udany. Natomiast nigdy nie będę szacował. Wróżenie z fusów nie ma sensu" - powiedział Małysz. Trzykrotny wicemistrz olimpijski zaznaczył przy tym, że związek musi coś zakładać, planować, bo to nie jest działalność "na żywioł". "Jakie są nasze wytyczne, wie każdy zawodnik. To nie są nowicjusze, a doświadczeni skoczkowie. Najważniejsze, to zachować spokój, nie podniecać się, nie nakręcać spirali, nie dmuchać w przysłowiowy balon" - podkreślił "Orzeł z Wisły". Przyznał też, że czasami musi "studzić prezesa", który zawsze podchodzi do planów, prognoz, przewidywań bardziej optymistycznie. Dotychczas zgłoszonych zostało do pierwszych zawodów Pucharu Świata 79 zawodników z 18 krajów, w tym 12 Polaków. W piątek, 17 listopada, na godz. 16 zaplanowano oficjalny trening, a o godz. 18 odbędą się kwalifikacje do niedzielnego konkursu indywidualnego. W sobotę rywalizować będą drużyny. Wszystkie bilety zostały już wyprzedane. Janusz Kalinowski