Najważniejsze rozstrzygnięcie dotyczące "generalki" jest znane od poprzednich zawodów, rozgrywanych także na skoczni do lotów narciarskich w Vikersundzie. W Norwegii nasz as przestworzy Kamil Stoch zapewnił sobie zwycięstwo w cyklu Pucharu Świata, bez względu na to, jak daleko będzie szybował w Alpach Julijskich w Słowenii. Stoch po raz drugi w karierze odbierze Kryształową Kulę, a jego wielki poprzednik Adam Małysz dokonał tej sztuki aż cztery razy. Dyrektor w Polskim Związku Narciarskim dziś z rozrzewnieniem wspomina swoje najlepsze sezony, zwieńczone rywalizacją właśnie w Planicy. "Wzruszeń i ciekawych wspomnień mam stamtąd mnóstwo. Kibice i efektowne loty sprawiają, że atmosfera na tutejszym obiekcie jest niesamowita" - mówi "Orzeł z Wisły", ale w reminiscencjach wraca także do innych, bardziej skrywanych wydarzeń z soboty, czyli przedostatniego dnia sezonu, gdy walka o punkty i rekordy życiowe na skoczni schodzi na dalszy plan. Mowa o tradycyjnych imprezach w wiosce skoczków, które wiążą się m.in. z promowaniem regionalnych produktów. Wówczas przestrzegający przez cały sezon restrykcyjną dietę zawodnicy, w końcu mogą sobie nieco pofolgować. "Na szczęście Polska i pod tym względem plasuje się w światowej czołówce" - podkreśla na wstępie Małysz. "Zawsze staramy się przywieźć regionalne przysmaki. Serwujemy pieczoną na grillu karkówkę, oscypki, ogórki konserwowe, pyszne kiełbaski, kabanosy. Sporym zainteresowaniem cieszą się zawsze również nasze płynne smakołyki. Zazwyczaj jest dobre polskie piwo, ale dla odważniejszych bywa też coś mocniejszego, jak trunki domowej roboty - zdradza nasz najpopularniejszy skoczek w historii. AG