- Nam wszystkim jest przykro. On na pewno chce skoczyć jak najlepiej. Jak mówiłem wcześniej, on się pogubił i jego technika nie funkcjonuje. Dla takiego zawodnika to ciężka sytuacja. Osiągnąłeś tyle w swojej karierze i później jesteś tym ostatnim na belce i musisz sprostać zadaniu. Wiesz, że koledzy zaprezentowali się dobrze, a w głowie jest myśl, że trzeba skoczyć jeszcze lepiej - tłumaczył. Jakie są tego przyczyny? - Wygląda, że cały czas chce coś kontrolować i to go blokuje. Nie ma luzu, który zawsze w nim był i tej chęci latania, może ona jest, ale po takim skoku trudno jest mu lecieć, bo nie ma szybkości w powietrzu - mówił Małysz. Stoch w pierwszej serii miał dopiero dziewiąty wynik w czwartej grupie, a w drugiej ósmy. To już, jak wyliczył serwis skijumping.pl, dziewiąty konkurs drużynowy, w którym słabsza postawa Stocha wpłynęła na wynik drużyny. Z bardzo dobrej strony pokazał się za to Jakub Wolny, który dwa razy bił rekord życiowy podczas tej "drużynówki". Czy narodził się nam nowy lotnik? - Można tak powiedzieć. Kuba czuje się coraz lepiej na dużych skoczniach. Było tak w Willingem, Oberstdorfie i teraz w Vikersundzie. Fajnie, bo mamy same loty do końca - powiedział Małysz. Najlepszym z Polaków w sobotę był natomiast Piotr Żyła. - Muszę mówić w wywiadach, że się boję o Piotrka, bo wtedy on zaczyna dobrze skakać. Zawsze tak jest. To jakaś magia. Tym bardziej, że on od pierwszego skoku prezentował się tutaj dobrze. To go nakręca i wiesz, że on nie zepsuje, dzisiaj, nawet jak siedział na belce, to się śmiał, ma radość z tego skakania - stwierdził dyrektor PZN-u. Konkurs drużynowy w lotach wygrali Słoweńcy, przed Niemcami i Austriakami. Polska była czwarta. W niedzielę ostatnia odsłona tegorocznego Raw Air - konkurs indywidualny w Vikersundzie. - Jeśli konkurs się odbędzie, bo prognozy nie są dobre, to jutro może się wiele zdarzyć - przyznał Małysz. Pawo