- Dwa miejsca na podium, można było sobie tylko wymarzyć. Szkoda, że ten Kobayashi tak dobrze skacze, bo naprawdę już miałem moment zwątpienia, myśląc że ustanowił nowy rekord skoczni - uśmiechnął się Małysz na antenie TVP Sport, po czym przeszedł do precyzyjniejszej oceny występu naszych zawodników. - Jestem strasznie zadowolony z drugiego skoku Kamila, bo on cały czas szukał, aż w końcu pokazał, że wraca do swojego dobrego skakania, takiego bezbłędnego. A Dawid, bo znów oddał takie skoki, na jakie go stać. W tej chwili Kobayashi jest jakby z innej planety, ale cierpliwie czekamy - powiedział obecny na miejscu dyrektor PZN ds. skoków i kombinacji norweskiej.Małysz również docenił występ Piotra Żyły, który po mocnym wahaniu formy podczas Turnieju Czterech Skoczni, być może wraca na właściwe tory. Na skoczni w dolinie Val di Fiemme "Wewiór" zajął siódme miejsce. - Możemy być bardzo zadowoleni, bo pracował bardzo mocno nad tym, żeby nie przedobrzyć. Czyli miał skakać swoje, odbijać się i kontrolować swoje odbicie najlepiej jak potrafi. Trener jest bardzo zadowolony, na radiu już powiedział "super, panowie". W końcu chłopaki oddali takie skoki, z których można być zadowolonym - odparł "Orzeł z Wisły". Małyszowi, podobnie jak wszystkim, brakuje już słów, by wyrazić to, co wyczynia Ryoyu Kobayashi. Bilans Japończyka od początku tego sezonu pokazuje jego dominację. Z dwunastu konkursów indywidualnych, reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni zwyciężał dziewięć razy! - Powiedziałbym tak: masakra! Jest w tak wysokiej formie, że robi sobie, co chce. To trochę przypomina Kamila, gdy był w swojej najlepszej formie. Może nie wygrywał z konkursu na konkurs, ale będąc w szczytowej formie ciężko go było przeskoczyć. Teraz w takim miejscu jest Kobayashi. On przez dwa lata patrzył na innych i wypatrzył swój styl, skacząc teraz tak dobrze - podsumował Małysz na antenie TVP Sport. Art