PŚ w skokach. Adam Małysz: Kamil Stoch był załamany
Niedzielny konkurs indywidualny w Oslo nie poszedł po myśli Polaków. Najlepszy z nich Kamil Stoch, zajął 13. miejsce. – Kamil zawsze jest radosny, a w sobotę był załamany, że zepsuł drużynie start –powiedział Adam Małysz po kolejnym etapie Raw Air.
Rywalizacja na Holmenkollbakken nie zostanie zapamiętana w kategorii udanych przez podopiecznych Stefana Horngachera. Polacy w niedzielnym konkursie indywidualnym spisali się poniżej oczekiwań. Spośród szóstki, która przebrnęła przez kwalifikację, do serii finałowej awansowała czwórka naszych reprezentantów.
Najlepszą lokatę uzyskał Kamil Stoch. Skoczek z Zębu był 13. 19. miejsce padło łupem Jakuba Wolnego, na 24. pozycji uplasował się Dawid Kubacki, a 26. był Piotr Żyła.
Niedzielne zawody skomentował Adam Małysz. Jak sam przyznał, po zawodach towarzyszy im lekkie uczucie frustracji.
- Nie możemy ukrywać, że jesteśmy troszkę źli. Dawid miał pecha, bo przy tych warunkach nie mógł odlecieć - powiedział tuż po konkursie w Oslo przed kamerami TVP Sport.
Po zawodach dziennikarz zapytał Stocha o opinię Małysza odnośnie jego dyspozycji podczas zmagań drużynowych i nóg, które nie pracowały właściwie podczas wybicia. Stoch odpowiedział, że z jego nogami wszystko w porządku, nie wie jak u Małysza.
- Myślę, że Stoch zareagował na gorąco. Jemu się wydawało, że z nogami było wszystko w porządku, ale wszystkim się odbijał, tylko właśnie nie nogami. Kamil zawsze jest radosny, siedziała w nim ta "drużynówka", był załamany, że zepsuł ten start - skomentował Wiślanin.
Turniej Raw Air jest wymagający nie tylko z uwagi na tempo zawodów oraz potrzebę szybkiego przemieszczania się, ale również ze względu na charakter skoczni, które znacząco się od siebie różnią.
- Każda skocznia w Raw Air jest inna, dzisiaj skocznie są budowane raczej podobnie, ale tutaj faktycznie różnią się od siebie - dodał Małysz.
Czy w Lillehammer Polacy odbiją sobie gorszy weekend w Oslo?
- Musi być lepiej. Na Lillehammer będzie supermobilizacja - odpowiedział pewnie dyrektor sportowy.
Po niedzielnych zawodach, zwycięstwo w klasyfikacji generalnej PŚ zapewnił sobie Ryoyu Kobayashi. Japończyk zaskoczył dobrą dyspozycja na początku sezonu, ale mało kto wierzył, że utrzyma wyśmienitą formę aż do samego jego końca.
- Nigdy w życiu bym się tego nie spodziewał. Japończycy zrobili superpostęp, odrobili pracę domową. Kobayashi obserwował przez dwa lata, wypracował sobie technikę i jest nie do pokonania - ocenił Małysz.
Kryształowa Kula Kobayashiego jest pierwszą w historii japońskich skoków narciarskich. Czy zdaniem Małysza skoczek w następnych sezonach również będzie przewijał się w czołówce?
- Może zostać, może nie zostać. Nie da się tego wywróżyć. Dużą rolę odgrywa psychika, czy jest w stanie się jeszcze zmotywować po sukcesie - zakończył były skoczek narciarski.
AB