"Znów znakomite pojedyncze skoki, jak choćby Maćka Kota w pierwszej serii czy Kamila Stocha w drugiej. Mam nadzieję, że wkrótce to się zmieni i będziemy oglądać po dwa równe, dobre skoki. Cieszy mnie też, że ogólnie drużyna wygląda dobrze, a Kuba Wolny systematycznie zbiera punkciki. Dziś zaliczył najlepszy wynik w Pucharze Świata w karierze" - napisał na Facebooku dyrektor sportowy PZN Małysz, który w niedzielę obchodził 40. urodziny. W finałowej serii wystąpiło pięciu Polaków, z których tylko Stoch poprawił swoją pozycję. Dwukrotny mistrz olimpijski po pierwszej serii zajmował dziewiąte miejsce. Stoch uzyskał 123,5 i 132,5 m. Zaledwie o 0,3 pkt wyprzedził piątego po pierwszej serii Kota, który skoczył 130 i 132,5 m. Obaj w finałowej serii rywalizowali w świetnych warunkach. Zwłaszcza Kot, któremu odjęto 14,8 pkt - najwięcej spośród wszystkich zawodników - za wiatr wiejący pod narty prawie 1,5 m/s. - Skoki były troszkę lepsze. Zrobiłem krok do przodu, w końcu też warunki dopisały, a to złożyło się na fajny wynik. Niewiele zabrakło, by być trochę wyżej. Chociażby trochę wyższych not sędziowskich, bo moi rywale dostali ok. dwóch punktów więcej w tym elemencie, a to spora różnica. Nad stylem, lądowaniem, trzeba jeszcze popracować, ale przede wszystkim jakość skoku była troszkę lepsza - ocenił w rozmowie z dziennikarzem TVP Sport Kot. Zwrócił on uwagę, że rywale tak samo ciężko pracowali jak oni i na razie trzeba poczekać cierpliwie na to, by przyszły jeszcze lepsze wyniki. - Nikt nie przespał okresu przygotowawczego, zwłaszcza po sezonie, w którym to my byliśmy najlepsi. Wszyscy chcieli nas dopaść i z nami wygrać. Pracowali równie ciężko. To dopiero początek sezonu i teraz my musimy troszkę gonić, ale myślę, że to jest po względem taktyki i psychiki dobra sytuacja, że teraz będziemy trochę w cieniu. Myślę, że w tych najważniejszych momentach to my będziemy górą - dodał. Podobnego zdania był Stoch. - Może pod względem wynikowym tego nie widać, ale wykonałem w ten weekend dobrą pracę. Ze skoku na skok się rozkręcałem i tych solidnych prób na wysokim poziomie było dużo więcej niż w Wiśle i Kuusamo. Mogę wyjechać stąd z podniesioną głową i patrzeć z uśmiechem w przyszłość - zaznaczył w wywiadzie dla TVP Sport. Przekonywał także, że Niemcy są do doścignięcia, ale na razie trudno mu jest określić, kiedy. - Trzeba być cierpliwym. Sezon dopiero się rozpoczął. Jeszcze wiele zawodów przed nami, dużo się jeszcze będzie zmieniać. Będą różne skocznie, różne warunki - podkreślił. W drugiej dziesiątce uplasowali się szesnasty Piotr Żyła - 121,5 i 131 m oraz dziewiętnasty Dawid Kubacki - 121,5 i 126,5 m, który w drugiej serii miał prawie tak korzystny wiatr jak Kot (odjęte 14,5 pkt). Osiemnasty przed finałową serią Jakub Wolny zajął 26. miejsce, co i tak jest jego najlepszym występem w PŚ w karierze. Do tej pory była nim 27. pozycja w Zakopanem w sezonie 2015/16. Teraz skoczków czeka powrót do kraju. Z Rosji ruszają już w nocy. Po wylądowaniu w Pradze pojadą do Polski, gdzie będą trenować we wtorek i środę. W czwartek udadzą się w podróż do Titisse-Neustadt.