Weekend w Kuusamo był bardzo udany dla Stocha. W sobotnim loteryjnym konkursie, w którym ze względu na złe warunki atmosferyczne rozegrano tylko jedną serię, lider "Biało-Czerwonych" był drugi. W niedzielę aura była łaskawsza dla skoczków i organizatorów. Zawody trzymały w napięciu do samego końca i nie brakowało długich lotów. Stoch tym razem stanął na najniższym stopniu podium. W obu konkursach triumfował rewelacyjny Japończyk Ryoyu Kobayashi. Lider klasyfikacji generalnej PŚ w serii finałowej wyrównał rekord obiektu w Kuusamo wynoszący 147,5 m i należący do Austriaka Stefana Krafta.- Wszystko idzie w dobrym kierunku. Nie trzeba na coś się "zacinać", na coś konkretnie liczyć, tylko cały czas robić swoje. Przy odrobinie szczęścia wszystko wygląda inaczej. Szczęścia nie brakowało w Kuusamo. Bardzo fajnie - skomentował Stoch niedzielne zawody. Pucharowa karuzela dopiero się rozkręca. Mistrz z Zębu został zapytany o to, czy wystarczy mu sił na ten długi i wyczerpujący sezon.- O to pytaliście w zeszłym roku i odpowiedź uzyskaliście po paru miesiącach. Nie będę nic zapowiadał, co będzie za jakiś czas, bo tego nikt nie wie. Przepracowaliśmy solidnie całe lato i jesień. Mam w nogach tyle energii ile potrzebuję i tyle doświadczenia w głowie, żeby jakoś się do tego przygotować. Czy warto się przejmować tym co będzie kiedyś? Lepiej się cieszyć z tego, co jest teraz - odpowiedział trzykrotny mistrz olimpijski.Kolejne zawody PŚ w skokach odbędą się w rosyjskim Niżnym Tagile. - Przed nami długa podróż. Trudny obiekt, który ma swoją specyfikę, której jeszcze nie mogę rozgryźć. Tak samo było do tej pory w Kuusamo. Mam nadzieję, że ten rok będzie pod tym względem trochę inny. Oby tylko były tam równe warunki, żeby konkurs przebiegał w zdrowej, uczciwej rywalizacji. Więcej nic nie potrzeba - podkreślił Stoch.Bardzo dobrze w Kuusamo spisała się także Piotr Żyła, który w sobotę był trzeci, a w niedzielę piąty. Powody do zadowolenia mogą mieć także Dawid Kubacki i Jakub Wolny. Poniże oczekiwań wypadli Stefan Hula i Maciej Kot. - Nie ma się co złościć, czy komuś zazdrościć. Razem pracowaliśmy przez tyle czasu, a to znaczy, że jesteśmy na podobnym poziomie i każdy z nas może skakać super. Szkoda mi tylko Stefka (Huli - przyp. red.) i Maćka (Kota - przyp. red.), bo w ich przypadku coś nie może zaskoczyć. Ale myślę, że jest to tylko kwestia czasu, kiedy oni też dojdą do dobrego poziomu - zaznaczył lider Orłów.