Niedziela rozpoczęła się dla polskich skoczków od bardzo złej wiadomości. Kamil Stoch, trzeci w sobotę, został wycofany z zawodów z powodów zdrowotnych. Skoczek nabawił się silnego zapalenia zatok. Polacy w komplecie (Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł i Piotr Żyła) przebrnęli przez kwalifikacje, ale w konkursie poszło im kiepsko.Zniszczoł po skoku 110,5 m mógł tylko pomarzyć o awansie do konkursu. Wydawało się, że promocję uzyska Paweł Wąsek (121 m), lecz wkrótce czekał go zimny prysznic. Został zdyskwalifikowany za nieregulaminowy kombinezon. Honor polskich skoczków ratował więc Żyła, który jako jedyny przebrnął do drugiej serii. W pierwszej uzyskał 124 m, co dało mu to 14. miejsce.Dobrą formę potwierdził Ryoyu Kobayashi. Zwycięzca kwalifikacji prowadził po pierwszej serii po skoku na odległość 129,5 m. Wyprzedzał dwóch Norwegów - Halvora Egnera Graneruda (128 m) oraz Daniela Andre Tandego (130,5 m). W pierwszej szóstce było sklasyfikowanych aż czterech Norwegów. Piąte i szóste miejsce zajmowali odpowiednio Robert Johansson oraz Marius Lindvik, a czwarty był Austriak Philipp Aschenwald. Zawiódł dotychczasowy lider PŚ - Karl Geiger rzutem na taśmę uzyskał awans do drugiej serii. Gdyby miał notę o 0,1 pkt mniejszą, zabrakłoby go w finałowej serii... Pięciu Norwegów na czele, a wygrał Kobayashi W drugiej serii Żyła skoczył na odległość 129 i po swojej próbie zajmował trzecią lokatę. Ostatecznie zawody zakończył na 14. pozycji. Rywalizacja o podium stała na bardzo wysokim poziomie. Znakomicie skakali norwescy skoczkowie - Marius Lindvik i Daniel Andre Tande przekroczyli nawet odległość 140 m.I choć Norwegowie zajęli pięć z sześciu pierwszych miejsc, to pogodził ich Ryoyu Kobayashi. Japończyk wytrzymał presję i zwyciężył w pięknym stylu! Drugie miejsce zajął Tande, trzecie Lindvik, czwarte Johansson, piąte Granerud, a szóste Forfang.