Znakomicie w poprzedzających niedzielny konkurs kwalifikacjach zaprezentowali się "Biało-Czerwoni" w komplecie wywalczając awans do konkursu. Aż trzech z nich uplasowało się w pierwszej dziesiątce - Kamil Stoch zajął 1. miejsce, Dawid Kubacki był 3., a Stefan Hula 7. Pozostali zawodnicy ze swoich prób także mogą być zadowoleni - Jakub Wolny i Maciej Kot ex aeqo zajęli 16. pozycję, Piotr Żyła był 21. W sobotnim konkursie także wzięło udział sześciu Polaków, pięciu z nich wywalczyło awans do drugiej serii. Najlepszy z Orłów Kamil Stoch zajął trzecie miejsce. Zwyciężył Norweg Anders Fannemel. Niedzielne kwalifikacje rozpoczęły się o godzinie 12.30, początek konkursu planowany jest na 14. Zapis relacji na żywo: Kwalifikacje rozpoczął przedstawiciel gospodarzy Andreas Schuler, przyzwoitym skokiem na odległość 117 m, za który otrzymał 97,5 pkt. Skoczkowie rozpoczęli rywalizacje z 16. belki startowej. Po pierwszych dziesięciu skokach na prowadzeniu był Bułgar Vladimir Zografski, który wylądował aż na 126 m, znacznie wyprzedzając konkurencję. Bułgar był też pierwszym skoczkiem, który zapewnił sobie udział w konkursie. Za nieprzepisowy kombinezon zdyskwalifikowany został Kazach Marat Żaparow. Od początku kwalifikacji sporą rolę odgrywał zmienny wiatr, przez co różnice w przyznawanych rekompensatach punktowych były dość spore. Zografskiego z fotela lidera strącił dopiero pierwszy ze skaczących Polaków - Jakub Wolny. 22-latek z Bielska-Białej popisał się kapitalnym lotem na odległość aż 128,5 m i wyprzedził Bułgara o niemal pięć punktów. Wynik ten natychmiast zapewnił mu awans do konkursu. Wolny z prowadzenia nie cieszył się jednak długo, gdyż chwilę po nim na belce startowej usiadł Gregor Schlierenzauer. Austriak skoczył pół metra krócej, ale dzięki większej rekompensacie za wiatr wyprzedził Polaka o 0,8 pkt. "Schlieri" zawiódł w sobotnich zawodach, lecz skok kwalifikacyjny znów napawa utytułowanego zawodnika nadzieją. Po skokach 40 z 69 zawodników prowadząca trójka wciąż wyglądała następująco: Schlierenzauer, Wolny, Zografski. Pierwszy skok powyżej 130 m oddał Słoweniec Peter Prevc, przekraczając tę granicę o metr. "Schlieriego" wyprzedził tym samym aż o 7,7 pkt. Jeszcze dalej pofrunął skaczący w ojczyźnie Simon Ammann, który mógł pochwalić się odległością aż 134,5 m! Na skutek słabszych not znalazł się jednak za Słoweńcem. Z numerami 52 i 53 skakali kolejni "Biało-Czerwoni" Stefan Hula i Maciej Kot. Obaj nie zawiedli, a ze swojej próby zadowolony mógł być zwłaszcza ten pierwszy. Hula uzyskał 132 m i po swoim skoku zajmował trzecią pozycję. Kot skoczył na 128,5 m, tyle samo co wcześniej Wolny - obaj Polacy ex aeuqo zajmowali szóste miejsce. Nie zawiódł także Piotr Żyła, skacząc na 127 m i także pewnie uzyskując miejsce w konkursie. Swoją dobrą dyspozycję po raz kolejny potwierdził Dawid Kubacki, który systematycznie rozbudza apetyty kibiców. Po skoku na 134 m (132,1 pkt) był liderem kwalifikacji. Drugiego Prevca wyprzedził o 2,9 pkt. Przed nim dziś jeszcze jedno, trudniejsze zadanie - przełożyć świetną dyspozycję z treningów i eliminacji na konkurs. Ponad 130 metrowe odległości uzyskali skaczący po Kubackim Junshiro Kobayashi, Johann Andre Forfang oraz Stefan Kraft, ale żaden z nich nie zdołał wyprzedzić Polaka. Ostatni z Polaków na belce startowej pojawił się Kamil Stoch i również skoczył znakomicie - wylądował pół metra dalej niż Kubacki i wyprzedził go o 1,6 pkt. Przed ostatnim skokiem Richarda Freitaga na prowadzeniu było dwóch "Biało-Czerwonych", ale Niemiec zdołał wedrzeć się między nich i ostatecznie zajął drugie miejsce. Podobnie jak Stoch, skoczył na odległość 134,5 m, uzyskując identyczne noty od sędziów. Z Polakiem przegrał mniejszą rekompensatą za wiatr. --- Jakub Wolny - 120,7 pkt (128,5 m) - awans - 16. miejsce Stefan Hula - 128,5 pkt (132 m) - awans - 7. miejsce Maciej Kot - 120,7 pkt (128,5 m) - awans - 16. miejsce Piotr Żyła - 118,9 pkt (127 m) - awans - 21. miejsce Dawid Kubacki - 132,1 pkt (134 m) - awans - 3. miejsce Kamil Stoch - 133,7 pkt (134,5 m) - awans - 1. miejsce WG ***Tak w sobotnim konkursie poradził sobie Kamil Stoch: