To miał być dzień Dawida Kubackiego. W sobotę triumfował w rywalizacji duetów (w parze z Piotrem Żyłą), indywidualnie będąc najlepszym zawodnikiem konkursu. A już w niedzielę dał popis w kwalifikacjach, dystansując resztę stawki fantastycznym skokiem daleko poza punkt konstrukcyjny. W decydującym momencie Polak jednak zawiódł. W pierwszej serii konkursowej uzyskał zaledwie 118 m, co dało mu na półmetku dopiero 13. lokatę. Turnbichler ogłosił decyzję! Polacy rezygnują ze startu w zawodach PŚ PŚ w Lake Placid. Kubacki: Zepsułem ten skok u góry, później nie chciało lecieć - Jak bardzo jestem zły za ten pierwszy skok w skali 1-10? Na 12. Zepsułem to, skok był późno zaczęty u góry i potem już nie chciało lecieć. Przykro mi, że tak się stało. Ale tendencja jest dobra - powiedział Kubacki na antenie Eurosportu. O tym, że "tendencja jest dobra", przekonaliśmy się w drugiej serii. Mistrz świata z Seefeld skoczył 129,5 m i przez dłuższy czas pozostawał na pozycji lidera. Ostatecznie zakończył zawody na 7. lokacie, najwyższej wśród Polaków. - Teraz trzeba wrócić do domu i troszkę odpocząć, bo ten weekend był bardzo meczący. Wczoraj byliśmy na nogach od 6:30, a do hotelu wróciliśmy przed 21:00. Już nawet kolacji nie było, bo wymyślili, że tylko do ósmej jest - ujawnił "Mustaf". Zwrot akcji w sprawie Graneruda! To fatalna wiadomość dla Kubackiego Zwrócił też uwagę na tłumy polskich kibiców, którzy przybyli obejrzeć rywalizację skoczków w Lake Placid. - Wracam stąd z fajnymi emocjami, wyciągnę z tego weekendu dużo pozytywów. Po pierwsze - wspaniała publiczność i niesamowita atmosfera. Zapamiętam to na długo! - zapewnił. - Mam świadomość, że musimy się stąd szybko zwijać, bo za chwilę mamy samolot do domu. Dziś nie będzie czasu dla kibiców. Ludzie przyszli, każdy by chciał zdjęcie albo autograf, ale nie da się wszystkich "obskoczyć". Trzeba by do rana siedzieć. Serce się jednak raduje, że ludzie chcą przychodzić na zawody i cieszą się razem z nami dobrymi wynikami - zakończył Kubacki.