Thomas Thurnbichler po ostatnim sezonie stracił pracę jako trener główny kadry polskich skoczków. Decyzja zarządu Polskiego Związku Narciarskiego (PZN) została zakomunikowana jeszcze przed ostatnim konkursem Pucharu Świata w Planicy. Austriak otrzymał jednocześnie propozycję z PZN, by zająć się szkoleniem polskich juniorów. Nie skorzystał jednak z oferty. Ostatecznie wylądował na zapleczu niemieckiej kadry, która również boryka się z problemami związanymi ze zmianą warty pokoleniowej. Razem zdobywali mistrzostwo świata. Teraz Jakub Wolny chce zrobić kolejny krok w karierze Thomas Thurnbichler uderzył w PZN i Adama Małysza. Szef związku nie zgadza się z tym W rozmowie ze Skijumping.pl, Thurnbichler mówił: - Przede wszystkim byłem sam jako trener. W Austrii masz dyrektora sportowego, wspólne wizje, próbujecie się nawzajem napędzać, dla dobra dyscypliny. Tutaj to był bardziej bój niż współpraca. Niezależnie od poziomu, praca trenera skoczków narciarskich w Polsce jest bardzo trudna, a w ten sposób nie jest ułatwiana. Mam wrażenie, że nie ma spójnej wizji w federacji. To wyraźna krytyka PZN ze strony Austriaka i prztyczek w nos Małysza, który przecież firmował sprowadzenie Thurnbichlera do Polski. Małysz liczy na polskich trenerów. Atmosfera już została oczyszczona Były znakomity skoczek liczy na to, że po latach w końcu polscy trenerzy wezmą w swoje ręce odpowiedzialność za nasze skoki i znowu wprowadzą je na szczyt. - Powinniśmy patrzeć bardziej na pracę na naszych trenerów. Ważne jest to, by chcieli się szkolić. Spróbujmy stworzyć trochę nasz polski system skoków. Taki mają: Austriacy, Norwegowie, czy Słoweńcy. Próbowaliśmy czerpać z różnych systemów i to zdawało egzamin, ale do pewnego czasu. Kiedy jednak przychodziły problemy w drobnych sprawach, to okazywało się, jak bardzo różnimy się od innych nacji. To sprawiło, że trzeba postawić na budowę systemu typowo polskiego, który będzie bardziej przystosowany do naszych realiów - powiedział prezes PZN. Małysz był już na zgrupowaniu kadry polskich skoczków, doglądnąć, jak wygląda praca po zmianie trenera. Prezes PZN przyznał, że - jak na razie - atmosfera jest znakomita. - Jestem też na grupie, na której piszą trenerzy i zawodnicy. Jestem zatem na bieżąco z sytuacją w kadrze. Powiem szczerze, że w reprezentacji już dawno nie było takiej atmosfery, ale nie chcę zapeszać. Atmosfera atmosferą, ale prace wykonać trzeba. Najważniejsze, że skoczkowie są bardzo zaangażowani w to, co robią i mam nadzieję, że tak pozostanie - mówił Małysz. Interia Sport też gościła na zgrupowaniu kadry, kiedy ta trenowała w Zakopanem. Od kilku osób można było usłyszeć, że odżyły po odejściu z Polski Thurnbichlera. Oczywiście zawodnicy przyklasnęli zmianie trenera kadry, ale to nie od nich wyszły te słowa. Podobno, kiedy Thurnbichler wchodził do szatni, to już - jak usłyszałem - wysysał z wszystkich całą energię. I od razu dało się usłyszeć, że to była zupełnie inna osoba niż Stefan Horngacher. Na niego nikt złego słowa nie jest w stanie powiedzieć. - Myślę, że cała grupa po prostu się nie dogadywała i przez to atmosfera była, jaka była - powiedział Małysz.