W historii polskich skoków narciarskich wyżej od Piotra Żyły w mistrzostwach świata w lotach narciarskich było tylko trzech zawodników. Po srebrny medal sięgał Kamil Stoch (2018), który był też piąty w 2014 roku. Brąz z kolei zdobywał w 1979 roku Piotr Fijas. W 2010 roku na czwartej pozycji MŚ w lotach zakończył Adam Małysz. Ponownie policzyliśmy punkty. Wynik jest brutalny. Gdyby nie dyskwalifikacja Zniszczoła... Można mówić o przełamaniu polskich skoczków? Niewiele zabrakło, a miejsce w "10" zająłby Aleksander Zniszczoł. Wiślanin pokazywał się na Kulm z bardzo dobrej strony. Rozpoczął rywalizację od siódmej lokaty, ale potem spadał. Najpierw na dziewiąte miejsce, a ostatecznie zawody zakończył na 12. pozycji. Polska drużyna: Zniszczoł, Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Żyła zajęła ósme miejsce, ale mogła być znacznie wyżej, gdyby nie dyskwalifikacja w drugiej serii tego pierwszego. Czy to jest moment, w którym możemy mówić o przełamaniu polskich skoczków? Na pewno tak, jeśli chodzi o Żyłę. Zniszczoł już od dłuższego czasu prezentuje równy i wysoki poziom. Wciąż wiele problemów mają Kubacki i Stoch. - Piotrek zawsze dobrze czuł się na tej skoczni. Cieszy, że odżył po Zakopanem, gdzie nie skakał dobrze. Szkoda Olka drugiego dnia, bo trafił na fatalne warunki. Trudno tam było odlecieć na dole. Szkoda też Pawła, bo on zawsze bał się skakać na mamutach. Po pierwszych skokach na Kulm wydawało się, że nabiera chęci latania. Dwóch ostatnich skoków nie zapamięta jednak dobrze. Ogólnie jednak pozytywnie oceniam występ naszej reprezentacji w mistrzostwach świata - dodał. Kamil Stoch poza składem. "Thomas kierował się prostą zasadą" W czasie tej imprezy byliśmy świadkami wielkiej sensacji. Po raz pierwszy w karierze wewnętrzną rywalizację o miejsce w składzie kadry na konkurs indywidualny przegrał Kamil Stoch. - To wpłynęło na Kamila mobilizująco. Chciał się pokazać z lepszej strony w rywalizacji drużynowej - dodał. Sternik związku liczy na to, że jeszcze tej zimy Polacy nie powiedzieli ostatniego słowa i jednak ktoś z Biało-Czerwonych stanie na podium w konkursie Pucharu Świata. - Wielka nadzieja w Piotrku, ale on musi wejść w ten swój tryb. Musi w stu procentach wierzyć w to, co robi, ale też całkowicie musi się temu poddać. Jak on sobie trochę popuści, to od razu idzie u niego waga w górę, ale też bardziej robi to, co mu się podoba. W tym sezonie Piotrek znowu sobie coś wymyślił i zaczął robić coś zupełnie innego. Teraz chyba znowu dojrzał do tego, że lepiej poddać się temu, co mówią trenerzy. Znowu uwierzył. Sam Thomas mówił, że na Kulm zupełnie inaczej podchodził do zawodów i rozgrzewki - zakończył Małysz. Z Tauplitz/Bad Mitterndorf - Tomasz Kalemba, Interia Sport