Po wielkim zakończeniu pierwszej edycji PolSKIego Turnieju w Zakopanem w rywalizacji w ramach Pucharu Świata w skokach narciarskich nastąpiła pewna przerwa, podczas której zawodnicy udali się do Austrii, gdzie w Tauplitz/ Bad Mitterndorf odbyły się mistrzostwa świata w lotach. Impreza, podczas której pierwsze skrzypce grały niestety... kolejne wichury zakończyła się indywidualną wygraną Stefana Krafta oraz drużynowym sukcesem Słoweńców. Potem zaś sportowcom nie pozostało nic innego, jak powrócić do PŚ - kolejne zawody zorganizowano 3 lutego na skoczni K-130 (HS 147) w Willingen. Do zmagań podeszła czwórka Polaków: Aleksander Zniszczoł, Dawid Kubacki, Piotr Żyła oraz Kamil Stoch - zabrakło Pawła Wąska, który z powodu choroby nie podszedł nawet do kwalifikacji. Niestety "Biało-Czerwonym" poszło w pierwszej serii źle - jedynie Zniszczoł błysnął, zajmując trzecie miejsce, z kolei Kubacki załapał się na 30. lokatę rzutem na taśmę dzięki zaskakująco słabej próbie Krafta. Reszta mogła zapomnieć o sposobności do wykonania drugiego skoku. W przerwie między dwiema częściami konkursu krótkiego wywiadu dla Eurosportu udzielił Kamil Stoch. Thurnbichler szczerze o sytuacji Kamila Stocha. Stanowcze podejście trenera. "Jest bardzo powolny" Kamil Stoch: Nie wiem, jak zdefiniować mój problem "Idź i skocz więcej!" - zaczął żartobliwie Kamil Stoch w rozmowie z reporterem Kacprem Merkiem, jednak było widać, że mieliśmy do czynienia z dobrą miną do złej gry. "Wszystko jest nie tak, począwszy od złego ruszania z belki, kończąc na całej długości lotu. Staram się jak mogę, ale nie wiem, co powiedzieć, nie wiem, gdzie leży problem, jak go zdefiniować i rozwiązać" - opowiadał. "Orzeł z Zębu" został też zagadnięty o to, co obecnie przede wszystkim podlega analizie jego i sztabu trenerskiego - jak stwierdził poszukiwania rozwiązań trwają. W trakcie rozmowy pojawił się też żartobliwy wątek dotyczący tego, że być może w takich okolicznościach lepiej jest już rozmawiać o... pogodzie. "Pogoda jest jak moje skoki, czyli wiecie gdzie. Jutro ma być gorzej, więc cieszmy się z tego, jak jest dzisiaj" - oświadczył, mimo wszystko bez wątpienia smutny, Stoch. Wielki powrót do polskiej kadry coraz bliżej. Trener wykonał pierwszy krok Puchar Świata trafi za oceany. Przed nami m.in. skoki w Lake Placid Teraz przed skoczkami dalekie wyprawy - PŚ bowiem przeniesie się najpierw za Atlantyk, do amerykańskiego Lake Placid (10-11 lutego, w tym dwie rywalizacje indywidualne i jedne zawody duetów), a następnie do japońskiego Sapporo (17-18 lutego - dwa konkursy indywidualne). Potem czekać nas będzie współzawodnictwo w Oberstdorfie i walka o Kryształową Kulę wejdzie w ostatnią fazę - od Lahti, przez Oslo, Trondheim, Vikersund i w końcu Planicę. Sezon zakończy się dokładnie 24 marca - i oby Polacy do tego czasu mieli więcej niż dotychczas powodów do zadowolenia...