Aleksander Zniszczoł od lat próbował zagościć w światowej czołówce. I choć miewał wyskoki, jak choćby dziewiąte miejsce w wieku 17 lat w zawodach Pucharu Świata w Zakopanem (2012), to jednak przez lata nie był w stanie skakać regularnie na wysokim poziomie. A przecież to szalenie utalentowany zawodnik. Był wicemistrzem świata juniorów indywidualnie, ale też mistrzem świata drużynowo. Można zatem było wiązać z nim spore nadzieje. Tyle jednak, że na to potrzeba było czasu. Na szczęście Zniszczoł był cierpliwy. Piotr Żyła znowu zaskoczył. Co za słowa o przygotowaniach do zimy Skoki narciarskie. Wieczny polski talent odpalił. Wskazał, co zdecydowało Ubiegłej zimy wskoczył do rywalizacji w Pucharze Świata, choć na co dzień trenował z kadrą B, prowadzoną wówczas przez trenera Macieja Maciusiaka. I to właśnie ten szkoleniowiec pomógł mu odnaleźć wysoką dyspozycję. Zniszczoł trenował według jego planów i to przyniosło efekty. Od wiosny wiślanin jest już zawodnikiem kadry A. Zniszczoł bardzo dobrze rozpoczął starty w Letnim Grand Prix. Był ósmy i 11. w Courchevel. Następnie stanął na podium w Szczyrku, zajmując drugie miejsce. To było jego pierwsze indywidualne podium w seniorskiej rywalizacji w zawodach tej rangi i było też wielkim zaskoczeniem, bo przecież 29-latek to raczej lotnik, a jednak obiekt w Szczyrku to średnia skocznia. W kolejnych zawodach na tej samej skoczni był piąty. Aleksander Zniszczoł ma ambitny cel na zimę Niestety trzy ostatnie konkursy kompletnie nie wyszły Zniszczołowi. Ani w Hinzenbach, ani w Klingenthal nie awansował do drugiej serii, choć w Austrii potrafił wygrać jeden z treningów. - Jestem jednak spokojny. Wrócę na dobre tory, a to, co zdarzyło się w końcówce Letniego Grand Prix, jest tylko chwilowe. Problem zaczął się w Hinzenbach. Tam najpierw wygrałem serię treningową, a potem nie awansowałem do finału. To było dziwne, że skoku na skok coś się nagle posypało. Może i lepiej, że w dołek wpadłem teraz, a nie w zimie. Spokojnie poprawię pozycję i będzie dobrze. Na to, że ona się posypała, pewnie miało też wpływ to, co robiliśmy przez ostatnie tygodnie. Mieliśmy naprawdę solidny trening siłowy - mówił Zniszczoł, a jego słowa potwierdził trener kadry Thomas Thurnbichler, który przyznał, że tego lata wprowadził znacznie mocniejszy trening. Wszystko po to, by w zimie była moc na skoczni. Za kilka tygodni w Ruce będzie miała miejsca inauguracja Pucharu Świata (24-26 listopada). Zniszczoł już cieszy się na powrót do skakania zimą. - Jestem na tyle mocny, że stać mnie na walkę o miejsce w "10" zawodów Pucharu Świata. Mam naprawdę wielkie doświadczenie w skokach i chcę to wykorzystać. Wierzę, że przede mną jeszcze kilka lat skakania na wysokim poziomie - zakończył Zniszczoł. Nie żyje Asgeir Dolplads. Znany skoczek zapisał się na kartach historii