W piątek, po oficjalnym treningu, można było załamywać ręce. Żyła podczas jedynej sesji na obiekcie do lotów narciarskich w Vikersund (HS240), wylądował na 121,5 m. To dawało mu 49. miejsce, zdecydowanie najgorsze spośród wszystkich "Biało-Czerwonych". Olbrzymia poprawa nastąpiła już w części właściwej, czyli zaliczanym do klasyfikacji generalnej Raw Air prologu, a więc kwalifikacjach. W nim "Wewiór" poczuł już zew "mamuta" i poszybował na 213,5 m. A zatem poprawił się o blisko 90 metrów! Piotr Żyła: Szybko tego nie przeskoczę, walka z samym sobą W rozmowie z Eurosportem Żyła, któremu ta odległość dała 14. miejsce, był daleko od radości i satysfakcji, w którą wprost został zapytany przez reportera. - Nie wiem czy ten skok był satysfakcjonujący. Tam dużo jest do roboty, ale tak na szybko tego nie przeskoczę, muszę pomału robić swoje - tłumaczył. Następnie padło pytanie o energię, której na skoczni do lotów potrzebne są dodatkowe zasoby, aby móc wyjść z progu przy dużej prędkości najazdowej, a później wylądować, gdy w grę wchodzą spore przeciążenia. - Po tej sesji treningowej zrobiłem ze złości chyba z 15 kilometrów, przy jeziorze - rozpromienił się nasz zawodnik, dając znać, że w tym względzie ciągle wytrzymuje trudy sezonu. Najwięcej miał do przekazania, gdy został zapytany o charakterystykę skoczni. Z jednej strony w samych superlatywach wypowiadał się o Vikersundbakken, z drugiej jednak wyraźnie wskazał, na czym polega jego obecny problem. Czy problem uda się lada moment wyeliminować? Można być sceptycznym, patrząc na to, co dopowiedział Żyła. - Próbuję, żeby było coś fajnego, ale na razie jest to walka z samym sobą - podkreślił wprost. Na koniec jeszcze tylko zażartował, że na nogi prędzej postawi go jakiś... bar. Kubacki "wskoczy" na podium Raw Air? - Daj znać, co sądzisz na naszym FB Co sądzisz o formie Piotra Żyły? - Dołącz do dyskusji na FB