Konkursy skoków narciarskich organizowane w Polsce od lat cieszą się sporym zainteresowaniem wśród kibiców "Biało-Czerwonych". Niestety, rzadko kiedy zawody rozgrywane są w idealnych warunkach pogodowych. Fani dopingujący skoczków na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle z roku na rok "zaskakiwani" są ulewnymi deszczami, szczególnie podczas sezonu letniego. Kibice pojawiający się natomiast pod Wielką Krokwią w Zakopanem w poprzednich latach często narzekać mogli na niskie temperatury podczas konkursów. W tym roku choć zimno nie doskwierało, pojawiły się jednak inne problemy - mianowicie mocny wiatr. W niedzielny poranek kibice, którzy przybyli do Zakopanego mogli mocno się przerazić. Obalone banery i płotki to jedynie kilka śladów, jakie pozostawił po sobie siejący spustoszenie wiatr. Organizatorzy obawiali się, że takie a nie inne warunki pogodowe sprawią, że konkurs indywidualny zaplanowany na godzinę 16.00 zostanie odwołany. Finalnie, mimo mocno niesprzyjających warunków na skoczni im. Stanisława Marusarza udało się rozegrać obie serie konkursowe. Niestety, nie wszyscy zawodnicy zdołali poradzić sobie w tej loteryjnej rywalizacji. Na fatalne warunki w drugiej serii trafili m.in. Kamil Stoch oraz Dawid Kubacki. Norwegowie grzmią o skandalu! Ostry atak na sędziów. "Smutne i irytujące" Fatalne prognozy pogody przed PŚ w Sapporo Wszystko wskazuje na to, że zawodnicy o wyrównanej rywalizacji będą mogli zapomnieć także podczas konkursów Pucharu Świata w Sapporo. Według najnowszych prognoz, podczas sobotnich zawodów siła wiatru wynosić będzie nawet do 10 m/s. Na ten moment najspokojniejszych dniem będzie natomiast piątek, podczas którego odbędzie się pierwszy z trzech zaplanowanych na ten weekend konkursów. Thomas Thurbnichler zdradził już, którzy skoczkowie polecą do Japonii, by walczyć o kolejne wysokie lokaty. W Sapporo zobaczymy jedynie pięciu reprezentantów Polski - Dawida Kubackiego, Kamila Stocha, Piotra Żyłę, Pawła Wąska oraz Aleksandra Zniszczoła. Jan Habdas natomiast dołączy do Jakuba Wolnego, Kacpra Juroszka, Tomasza Pilcha, Andrzeja Stękały i Stefana Huli podczas weekendu Pucharu Kontynentalnego w Eisenerz. Skoki narciarskie czeka rewolucja? Szalony pomysł dyrektora Pucharu Świata