Do końca o zwycięstwo w tej imprezie walczył Dawid Kubacki. Ostatecznie zajął jednak drugie miejsce za Norwegiem Halvorem Egnerem Granerudem. Czwarty był Piotr Żyła, a piąty Kamil Stoch. Wyzwanie dla Kubackiego i trenera naszych skoczków - Dla Dawida ten ostatni dzień turnieju był pełen emocji. Rano dowiedział się, że został ojcem. Mimo tych wielkich emocji skakał dobrze. Ten drugi skok w konkursie był naprawdę niezwykły - powiedział Austriak. - Dawid miał trochę problemów z koncentracją w pierwszym skoku. To jednak trzeba zrozumieć, bo to nie była zwykła sytuacja. Mimo tego oddał wspaniały skok. To naprawdę niezwykły sportowiec - dodał. Thurnbichler przyznał, że dla niego Turniej Czterech Skoczni był wyzwaniem, bo po raz pierwszy prowadził reprezentację w takiej imprezie. Za tydzień czeka go być może jeszcze większe wyzwanie. Polacy wystąpią bowiem przed własną publicznością w Zakopanem (13-15 stycznia). - W tym roku nie mieliśmy możliwości treningu na tej skoczni. Być może przez to straciliśmy przewagę jako gospodarze - powiedział Austriak, mając na myśli kłopoty z wyciągiem na Wielkiej Krokwi im. Stanisława Marusarza. Polacy stracili atut? Od wiosny nie działał tam bowiem wyciąg, co wykluczało treningi na tym obiekcie. - Nasi zawodnicy są jednak w wielkiej formie i liczę na wspaniały weekend pod Tatrami - dorzucił Thurnbichler. Niestety nasi skoczkowie najprawdopodobniej nie będą mieli okazji sprawdzić Wielkiej Krokwi. Wszystko dlatego, że sytuacja ze śniegiem na tym obiekcie jest krytyczna. W tej chwili jest on tylko do 120. metra. W najbliższych dniach spodziewane są jednak opady śniegu. Prawdopodobnie zostanie on też dowieziony z tras biegowych. - Być może uda się przeprowadzić jedną sesję treningową, ale na tę chwilę, to nie jest pewne, bo na razie jest za ciepło - mówił trener kadry. Z Bischofshofen - Tomasz Kalemba, Interia Sport