Gdyby ktoś dziś zreflektował się, że zimowy sezon 2021/22 w skokach narciarskich już ruszył, a odbyły się trzy weekendy z Pucharem Świata, to przeglądając klasyfikację generalną przecierałby oczy ze zdziwienia.W pierwszej "10" na próżno szukać jakiegokolwiek Polaka. Honoru Orłów broni lider i weteran reprezentacji, Kamil Stoch, klasyfikowany dopiero na 12. miejscu. A dalej? Aż strach patrzeć! 28. jest Piotr Żyła, a Dawid Kubacki - uwaga - 36. Dorobek mistrza świata z 2019 roku to 20 punktów w pięciu konkursach indywidualnych. Adam Małysz: Na 98 procent o to chodzi Wierchuszka Polskiego Związku Narciarskiego jeszcze nie rozdziera szat, ale sytuacja robi się coraz bardziej poważna. Ktoś powie, że to dopiero początek sezonu, ale z drugiej strony do igrzysk olimpijskich w Pekinie pozostało już bardzo mało czasu. Zimowe święto sportu w stolicy Chin rozpoczyna się już 4 lutego. Stąd decyzja, aby w poszukiwaniu formy obrać kierunek na obiekt w Ramsau, gdzie nasi zawodnicy nieraz wychodzili z trudnego położenia. W tym parokrotnie sam Adam Małysz, który w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" daje do zrozumienia, że problem jest niemal zdiagnozowany, ale bez stuprocentowej pewności. - Jeśli chłopaki faktycznie zgubili czucie... Oni tego nie widzą, dopiero gdy oglądają nagranie skoku. Idziemy na skocznię, mają wyeliminować błąd, po skoku mówią, że było już ok, a znowu na nagraniu widać co innego. Tu jest przede wszystkim problem. Nie da się zrobić tego za nich, muszą sami sobie poradzić. Na 98 procent trenerzy przypuszczają, że o to chodzi - mówi dyrektor w PZN. Nie oglądałeś Ligi Mistrzów? <a href="https://sport.interia.pl/lm21-22?utm_source=lmteksty&utm_medium=lmteksty&utm_campaign=lmteksty">zobacz</a> <a href="https://sport.interia.pl/lm21-22?utm_source=lmteksty&utm_medium=lmteksty&utm_campaign=lmteksty">skróty!</a> Małysz przyznaje, że trener kadry Michal Doleżal, który musi poradzić sobie z pierwszą tak trudną sytuacją, "jest trochę podłamany", co sam Czech miał powiedzieć w ich rozmowach. Adam Małysz potwierdza słowa o Michale Doleżalu Spekuluje się, że szkoleniowcowi może nie pomagać jego osobowość, bo nie jest tak stanowczy, jak jego poprzednik Stefan Horngacher, który teraz z kadrą Niemiec bryluje na skoczniach świata. - Mówiłem już w Ruce, że potrzeba bardziej stanowczych rozmów. Czasem ochrzan czy trochę mocniejsza dyskusja potrafi zdziałać cuda. Widzieliśmy, jak to funkcjonowała za czasów Horngachera - przyznał Małysz w tej samej rozmowie. I choć początkowo nie chciał odnosić się do słów, jakoby teraz mocniej w sztabie trenerskim nogą tupał asystent Doleżala, Grzegorz Sobczyk, to ciągnięty za język niejako to potwierdził.- Na pewno jest bardziej stanowczy, ale czy przejmuje pałeczkę? Też taką opinię słyszałem, tyle mogę powiedzieć - dyplomatycznie odparł najpopularniejszy polski skoczek w historii, obecnie prawa ręka prezesa Apoloniusza Tajnera. Art