- To krótkoterminowa pożyczka, która ma sprawić, że prace nad pozyskaniem sponsorów będą prowadzone w spokoju, lecz oczekujemy, że ten proces zakończy się w miarę szybko - powiedział prezes NSF Erik Roeste. Do zapięcia budżetu na kolejny sezon reprezentacji brakuje miliona euro i na taką co najmniej sumę muszą opiewać nowe umowy sponsorskie. Skoki narciarskie. Finansowe problemy Norwegów "Nie będzie łatwo, ponieważ wizerunek NSF został poważnie nadwyrężony ubiegłorocznym konfliktem z szefem reprezentacji w skokach narciarskich Clasem Brede Brathenem, z którym najpierw nie przedłużono kontraktu, a później przywrócono go do pracy na nowym stanowisku. Taka pożyczka to łatanie dziur budżetowych" - skomentowały norweskie media. "Niesmak po tym konflikcie pozostał i sponsorzy, jak widać, stracili zaufanie, a największy z nich - krajowa centrala związków zawodowych LO - zakończył współpracę definitywnie. Kiedyś reklamodawcy stali w kolejce, a teraz na horyzoncie nie widać żadnego" - skomentował dziennik "Verdens Gang". Czytaj także: To będzie kluczowa sprawa dla polskich skoczków Trener norweskich skoczków Alexander Stoeckl, któremu kontrakt kończy się również 31 maja, nie podpisał jeszcze nowego i federacja dała mu czas do 11 maja na podjęcie decyzji. Dziennikarze "Dagbladet" zauważyli przed tygodniem przygotowania Austriaka do wyprowadzki z domu w dzielnicy Bjoelsen w Oslo, gdzie mieszka i wiążąc to z niepodpisanym kontraktem ogłosili alarm. "Stoeckl wyjeżdża" - ogłosili. Austriak jednak uspokoił jednak, że to tylko przeprowadzka do innej dzielnicy i zapewnił, że sprawa umowa powinna znaleźć szczęśliwy koniec przed 11 maja, gdyż rozbieżności dotyczą 2-3 zdań. "Na szczęście wszystko wygląda na to, że Stoeckl pozostanie z nami do 2026 roku, lecz jaka będzie finansowa sytuacja naszych skoków to wielki znak zapytania" - napisała gazeta.