Minęło ponad dziewięć lat od pierwszego zwycięstwa Kamila Stocha w konkursie Pucharu Świata. 23 stycznia 2011 roku w gęstym śniegu i na oczach tysięcy wiwatujących pod Wielką Krokwią kibiców, symbolicznie rozpoczęła się era "Stochomanii". Od tamtej pory fani tej spektakularnej, bo niedostępnej dla każdego dyscypliny sportu, w każdy zimowy weekend śledzą wyniki swojego sportowego idola. Przez te kilka lat, Stoch zdołał wedrzeć się do grona jednego z najbardziej utytułowanych polskich sportowców, który na swojej szyi zawiesił aż trzy złote krążki olimpijskie. Pomimo całej listy sukcesów, obchodzący dzisiaj 33. urodziny skoczek z Zębu, wciąż pozostał skromnym człowiekiem, który stale dąży do bycia lepszym zawodnikiem. "Oczywiście wiele z moich marzeń udało się mi już zrealizować, ale chciałbym w dalszym ciągu się spełniać. Czuję, że mam w sobie jeszcze duże pokłady niewykorzystanej energii i niewykorzystanego potencjału. Mam nadzieję, że w przyszłości będę w stanie zrealizować się w pełni, choć z drugiej strony w pewnym sensie jestem już spełnionym sportowcem" - mówił niedawno Interii utytułowany polski sportowiec.