Słoweńskie skoczkinie minionej zimy nie odniosły spektakularnych sukcesów, do których zdążyły wcześniej przyzwyczaić. W Pucharze Świata Ema Klinec zajęła trzecie miejsce, ustępując Evie Pinkelnig z Austrii i Niemce, Katharinie Althaus. Z mistrzostw świata w Planicy przywiozły tylko jeden medal, zdobyty w dodatku w konkursie drużyn mieszanych. Indywidualnie wypadły bardzo słabo - na normalnej skoczni najlepsza Nika Kriżnar była dopiero 11., zaś na dużym obiekcie Ema Klinec była siódma. Słoweńskie skoczkinie zmienią trenera? Zawodniczkom z tego kraju towarzyszył przy tym spory pech. Kontuzja zakłóciła przygotowania Klinec do sezonu, zaś podczas zawodów PŚ w Ljubnie poważnej kontuzji doznała Ursa Bogataj. Nie wróciła już do rywalizacji w poprzednim sezonie, a jakby tego było mało - zawiesiła sportową karierę, kwestię powrotu stawiając pod znakiem zapytania. Media w ich ojczyźnie od wielu tygodni informowały, że przyszłość Zupancicia jest wielką niewiadomą. "Ema Klinec latem trenowała w klubowym środowisku, Nika Prevc trenuje u Stena Baloha i Jurija Tepesa. Wygląda na to, że sprawy nie idą w pożądanym kierunku, więc po sezonie będzie sporo rozmów na ten temat" - wyliczał "Siol" na początku marca. Ważą się losy Zorana Zupancicia Głos w sprawie trenera zabrał odpowiedzialny w słoweńskiej federacji za skoki i kombinację norweską Gorazd Pogorelcnik. Przyznał, że rozmowy z Zupanciciem już się zaczęły. "Zaczęliśmy już rozmawiać o tym, czy będziemy kontynuować współpracę. Trudno rozstać się z trenerem, który zbudował tak mocną drużynę, ma ogromną wiedzę i doświadczenie" - mówił dla "Siol". Jak dodał, ostateczna decyzja zapadnie po analizach ekspertów. Swoje zdanie będą mogły wyrazić też zawodniczki, choć - jak podkreślił - nie będzie ono decydujące.