Sezon 2023/2024 jest dla naszych reprezentantów bardzo trudny. Dość powiedzieć, że żaden z nich dotąd nie zdołał zakończyć zmagań w czołowej dziesiątce konkursu indywidualnego Pucharu Świata. Dotychczasowa postawa podopiecznych Thomasa Thurnbichlera nie pozwalała na optymizm przed MŚ w lotach. Wydawało się, że o lokatach w czubie stawki można zapomnieć. Niespodziewanie jednak "odpalili" Aleksander Zniszczoł i Piotr Żyła. Dwójka naszych skoczków po pierwszym dniu zmagań plasowała się w czołowej "10", a "Wewiór" miał nawet realną szansę walki o medal. Ostatecznie zakończył rywalizację na szóstej pozycji (Zniszczoł był 12.), jednak patrząc przez pryzmat całej zimy i tak był to bardzo udany start. Udany, a co więcej - dający nadzieję na naprawdę dobry wynik w drużynie. Kamil Stoch wrócił, drużyna skakała jak z nut Thomas Thurnbichler obok wspomnianej dwójki desygnował do niej Dawida Kubackiego i Kamila Stocha. Po pierwszej serii wszystko układało się dobrze - zajmowaliśmy piąte miejsce, a strata do trzecich Niemców, choć znacząca (36,7 punktu) nie była przepaścią nie do odrobienia. Nadzieje podsycił finałowy skok Zniszczoła - 215,5 metra przy nocie łącznej tego zawodnika 407,4 punktu sprawiało, że "trzymaliśmy dystans". Radość nie trwała jednak długo. Szybko pojawił się komunikat, że Polak został zdyskwalifikowany za nieregulaminowy kombinezon. Tym samym jego finałowa próba została anulowana, a Polacy spadli na ósme miejsce. Już się z niego nie podźwignęli, czemu jednak trudno się dziwić. Co jednak, gdyby naszego Orła nie wykluczono z rywalizacji? Gdyby nie dyskwalifikacja, Polacy walczyliby o medal Jak się okazuje, gdyby utrzymać wynik punktowy Zniszczoła w mocy, po trzech seriach finału (a więc - przed próbą Piotra Żyły) zajmowalibyśmy... trzecie miejsce, z przewagą 3,6 punktu nad czwartymi Niemcami. Klasyfikacja przestawiałaby się następująco: 1. Słowenia - 1 441,9 punktu 2. Austria - 1399,2 3. Polska - 1346,3 4. Niemcy - 1342,7 Zdecydowałby więc bezpośredni pojedynek Andreasa Wellingera z Piotrem Żyłą, w którym to reprezentant naszych sąsiadów skakałby jako pierwszy. To jednak naturalnie czysto teoretyczne rozważania. Dyskwalifikacja Aleksandra Zniszczoła w finale została już potwierdzona w oficjalnym protokole FIS, toteż pozostaje jedynie żałować, że wszystko skończyło się w taki właśnie sposób. Pamiętać też należy, że Wellinger indywidualnie zdobył medal, toteż z pewnością byłby faworytem takiego "pojedynku o krążek".