Klasyk mawiał, że nie ważne, jak zaczynasz, ale jak kończysz. Idealnie pasuje to do Jakuba Wolnego. Ten rok 2024 rozpoczął fatalnie. 12 stycznia przebrnął kwalifikacje do zawodów Pucharu Świata, ale w konkursie nie wystąpił. Wszystko dlatego, że ośmielił się skrytykować Davida Jiroutka, ówczesnego trenera kadry B, za którego rządów nasze zaplecze zrobiło tylko krok w tył. Thomas Thurnbichler, trener kadry, uznał jednak, że Wolny postąpił źle, idąc z tym do mediów i tym samym skoczek został zawieszony przez Polski Związek Narciarski. Dramaturgia w Wiśle, Wąsek wyprzedzał Krafta. Decydował punkt, było tak blisko Jakub Wolny czekał na ten moment 1008 dni. "To mała nagroda" Ostatecznie wyszło na to, że Wolny miał rację, bo niecałe trzy miesiące później Jiroutek stracił pracę. Zawodnik LKS Klimczok Bystra wziął się za to w garść i latem pokazywał się z dobrej strony. Teraz w końcu zapunktował w Pucharze Świata po tym, jak zajął 26. miejsce w Wiśle. Na miejsce w "30" czekał 988 dni. Ostatni raz punkty PŚ zdobył 25 marca 2022 roku w Planicy, kiedy to był 15. Z kolei na punkty na dużej skoczni czekał jeszcze dłużej, bo aż 1008 dni. 6 marca 2022 roku był 26. w Oslo. Trudno zatem tego, co zrobił w Wiśle nie nazwać przełomem. - Widać progres w moich skokach. Na początku tego roku byłem w kwalifikacjach na 50. miejscu, a teraz zdobyłem punkty. To pokazuje, jak duży krok zrobiłem - dodał. Zapytany o to, czy na tym etapie, miejsce w trzeciej "10" jest dla niego w porządku, odparł: - Na pewno cieszy mnie występ w drugiej serii. Lepiej jest mieć punkty w Pucharze Świata, niż ich nie mieć. Oczywiście chciałbym zajmować dużo wyższe miejsca, ale na razie muszę się cieszyć z tego, co jest. Konkurs wygrał Austriak Daniel Tschofenig, który był też najlepszym zawodnikiem piątkowych kwalifikacji. Drugie miejsce zajął Szwajcar Gregor Deschwanden, a trzeci był lider Pucharu Świata Pius Paschke. Najlepszym z Polaków był Paweł Wąsek, który został sklasyfikowany na 11. pozycji. Z Wisły - Tomasz Kalemba, Interia Sport