Andrzej Stękała mocno zaakcentował swój powrót do Pucharu Świata. W treningach oddawał skoki w okolicach 140. metra, zajmując 17. i 13. miejsce. W kwalifikacjach poszło mu nieco gorzej, ale pewnie awansował do sobotniego konkursu (9 grudnia, godz. 16.00), zajmując 31. miejsce. Skoczek z Dzianisza cieszył się przede wszystkim z tego, że znowu może być w gronie najlepszych. - Powrót do Pucharu Świata zawsze cieszy, ale nie napalam się na nic. Chcę po prostu skakać dobrze. Chcę wrócić do tego swojego superskakania. Te skoki treningowe pokazywały, że jest w porządku. Ten w kwalifikacjach był w porządku, ale był oddany w gorszych warunkach. Podszedłem w nim trochę za bardzo do przodu, ale poradziłem sobie. Jest kwalifikacja i to był cel na ten dzień - mówił Stękała. Zmiany u polskiego skoczka po głośnej aferze. Oficjalnie ogłasza ws. sprzętu Skoki narciarskie. Andrzej Stękała ma plan na Klingenthal Nasz skoczek przyznał, że był bardzo zadowolony z ostatnich zgrupowań. Na nich oddawał dobre skoki, a najbardziej cieszyło go to, że były one powtarzalne. Stękała mówił też o lekkim zaskoczeniu, kiedy odebrał telefon z powołaniem na Klingenthal. - Szczerze? Głęboko w sercu było tam wiara, że dostanę powołanie. Trochę było zaskoczenie, jak dostałem telefon. Nie było jednak tak, że nie spodziewałem się tego telefonu - powiedział. W piątek pokazał, że w sobotnim konkursie może powalczy o punkty. I wcale nie te najmniejsze. Kolejny raz odbija się od dna Stękała był objawieniem sezonu 2020/2021. Został razem z kolegami brązowym medalistą mistrzostw świata w lotach w rywalizacji drużynowej. Stanął też na podium Pucharu Świata, zajmując drugie miejsce w Zakopanem. Sezon ukończył na 16. pozycji w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Zapowiadał wówczas, że w kolejnym chce kontynuować dobre skakanie. Przepadł jednak. Nawet w Pucharze Kontynentalnym miał problem z tym, żeby wskakiwać do "10". - Wiem, jak to jest u mnie. Mam super sezon, a potem przychodzi dołek, potem znowu to samo. Może do trzech razy sztuka. Naprawdę staram się, ile mogę i ciężko trenuję, podobnie jak cała kadra B. Wierzę w chłopaków, wierzę w nasz zespół i liczę, że możemy skakać na bardzo wysokim poziomie - powiedział "Stęki". On już wielokrotnie podnosił się z dna w skokach i doskonale wie, jakie to jest trudne. - Dlatego warto wierzyć i ciężko pracować - mówił, choć przyznał też, że momentami pojawiały się chwile zwątpienia. Z Klingenthal - Tomasz Kalemba, Interia Sport Nareszcie coś drgnęło. Polacy w komplecie z awansem do pierwszego konkursu w Klingenthal