- Moje skoki są równe, ale brakuje jednak kilku metrów. Nie są one do końca dobre, skoro nie dają awansu do "30" - mówił Aleksander Zniszczoł w rozmowie z Interia Sport. 29-latek przyznał, że problem tkwi w pozycji najazdowej. Dawid Kubacki ostrzega. To najgorsze, co można byłoby zrobić Aleksander Zniszczoł nie wie, co się dzieje. "Jakbym nie potrafił się odbić" - Na sobotę miałem inny plan niż na piątek, ale on też nie zadziałał. Brakuje mi wysokości, nie ma rotacji, a to przekłada się na brak prędkości w locie. Zamiast być nad nartą, jesteśmy za nimi - powiedział Zniszczoł. Zniszczoł jest bardzo zdziwiony, skąd wziął się ten problem, bo - jak mówił - w Lillehammer, gdzie Polacy mieli ostatnie zgrupowanie, skakało mu się bardzo dobrze. - Chciałem spokojnie wejść w sezon, a teraz spotkałem się z zimnym prysznicem, choć nie do końca. W Lillehammer skakaliśmy bowiem z Norwegami. Skakaliśmy trzy belki wyżej od nich, a i tak nas przeskakiwali. Na pewno liczyłem na więcej na inaugurację - zakończył. Z Ruki - Tomasz Kalemba, Interia Sport Piotr Żyła zrezygnowany. Nie wiedział, jak zareaguje Thomas Thurnbichler