Polscy skoczkowie z nowymi nadziejami przyjechali do Engelbergu. Decyzją trenera kadry narodowej - "Biało-Czerwonych" w Szwajcarii reprezentują: Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Paweł Wąsek, Maciej Kot i powracający po krótkiej przerwie do rywalizacji - Kamil Stoch. Podczas gdy koledzy rywalizowali w Klingenthal, trzykrotny mistrz olimpijski udał się na spokojne treningi z częścią sztabu szkoleniowego, które jak widać, przyniosły efekty. Tym samym kolejną szansę na wywalczenie pucharowych punktów otrzymał Maciej Kot. Zawodnik, choć w sesjach treningowych w Klingenthal spisywał się dobrze, to nie przełożył swoich skoków w konkursie, przez co przyjechał do Engelbergu be punktów. Na razie nie poprawi swojej sytuacji, bowiem jako jedyny z naszej kadry nie przebrnął kwalifikacji. Nagle stało się coś złego. Załamanie Żyły i Kubackiego w drugiej serii Polski skoczek rozczarowany po kwalifikacjach. Nie zamierzał owijać bawełnę Przed startem sezonu 2023/24 w mediach głośno było o Macieju Kocie, który wedle relacji dziennikarzy i ekspertów, bardzo dobrze prezentował się na treningach. Zawodnik wciąż walczy o powrót do formy, jaką prezentował kilka lat temu. Na razie jednak musi uzbroić się w cierpliwość. W piątek (15.12 )skokiem na odległość 113 m zamknął sobie furtkę do sobotniego konkursu. "Nie ma co 'zwalać' na warunki. Jest jakiś limit resetów, później po prostu zaczynają wyskakiwać błędy I ciężko pewne rzeczy cofnąć. To nie polega na tym, żeby całe lato pracować na skokami, a potem resetować głowę i próbować szukać czegoś innego. Ja dobrze wiem, jak mam skakać, ale tego nie robię. Nie wiem dlaczego. Poszukamy odpowiedzi, bo tak dalej być nie może" - dokończył wyraźnie zły sportowiec.