Polski skoczek zakończył karierę. Jeszcze rok temu miał rekord w Willingen
Gdy wszyscy czekają na start sezonu w skokach narciarskich, nagle nadeszła kompletnie niespodziewana informacja. 30-letni Klemens Murańka zdecydował się bowiem na zakończenie swojej profesjonalnej sportowej kariery skoczka narciarskiego.
Klemens Murańka przez długie lata był tym polskim "młodym talentem" w skokach narciarskich, który wielu uważało za taki, który może dać nam wielkie sukcesy po erze Kamila Stocha. Będąc jednak szczerym, Murańka tych oczekiwań nigdy nie spełnił i miewał jedynie przebłyski.
Podczas gdy Kamil Stoch szykuje się do kolejnego sezonu w swojej karierze, 30-letni Murańka niespodziewanie na kilka tygodni przed startem sezonu zdecydował się zakończyć swoją profesjonalną karierę i odwiesić narty na kołek.
Klemens Murańka zakończył karierę. Niespodziewana decyzja medalisty
"Drodzy fani, sponsorzy i przyjaciele, po 23 latach podjąłem decyzję, że zakończę swoją przygodę ze skokami narciarskimi. Nie było łatwo ją podjąć, ponieważ poświęciłem wiele w swoim życiu tej dyscyplinie.W swojej karierze miałem wiele pięknych chwil, których nigdy nie zapomnę" - napisał w poście na Instagramie.
Te chwile, o których w poście wspomina Murańka bardzo łatwo jest rozszyfrować, a przynajmniej dwie z nich. Mowa rzecz jasna o sezonie 2014/2015, gdy wspólnie z kolegami z kadry sięgnął po brązowy medal mistrzostw świata w konkursie drużynowym w Falun.
Drugie jest nieco bliższe czasowo, bo chodzi o legendarny lot na ponad 150 metrów na skoczni w Willingen. Takich skoczków, którym udało się złamać tę granicę nie było wielu, a w tym gronie znalazło się miejsce właśnie dla 30-latka.
Murańka kończy karierę z rekordem życiowym w długości lotu na poziomie 221,5 metra. Jego najwyższą pozycją w końcowej klasyfikacji generalnej Pucharu Świata było miejsce 31 z sezonu 2020/2021, a najlepszym indywidualnym występem będzie czwarte miejsce w konkursie na skoczni w Willingen w sezonie 2020/2021. Na drużynowym podium konkursów Pucharu Świata stawał wspólnie z kolegami trzy razy.