Aleksander Zniszczoł sportowo nie ma za sobą najlepszych miesięcy. Polak w Letnim Grand Prix zaliczył zaledwie pięć występów i uplasował się dopiero w trzeciej dziesiątce klasyfikacji generalnej. 30-latek liczył też zapewne na lepszy wynik w niedawnych mistrzostwach kraju. Cieszynianin w indywidualnych zmaganiach niestety również nie odegrał pierwszoplanowej roli. Wyprzedzili go między innymi Tymoteusz Amilkiewicz czy Tomasz Pilch. "Mam kłopot z pozycją najazdową. Wybiłem się trochę ze swojej dobrej pozycji i teraz jest szukanie. Przez to straciłem pewność w skokach. Potrzebuję zgrupowania, by skakać ciągiem, żeby złapał tę pozycję. Potrzebuję skoków na skoczni, a nie pracy poza nią. Wiem, że to wróci. To nie jest też tak, że oduczyłem się skakać, bo wiem, jaka była moja dyspozycja miesiąc temu. Zawsze w tym okresie jesiennym wkrada się u mnie pewien problem. Jestem zdenerwowany, bo to jest frustrujące, ale nic się nie dzieje. Będzie dobrze" - mówił Tomaszowi Kalembie z Interia Sport. Aleksander Zniszczoł został ojcem. Wyjątkowa chwila w życiu Polaka Szkoleniowiec kadry i tak zaufał 30-latkowi, znajdując dla niego miejsce w kadrze na inaugurację Pucharu Świata w Lillehammer. Po opublikowaniu oficjalnej listy powołanych, Aleksander Zniszczoł odetchnął z ulgą. Jeszcze większy uśmiech na jego twarzy pojawił się jednak 8 listopada. Skoczek z dumą poinformował kibiców, że został szczęśliwym ojcem. "Ostatni czas był dla mnie dosyć intensywny, bo spodziewaliśmy się synka. Wczoraj przyszedł na świat i nasza rodzina się powiększyła. Jestem bardzo szczęśliwy, że wszystko potoczyło się po myśli. Dziecko jak i mama czują się dobrze" - napisał. "Udało mi się skoczyć dwa dobre treningi na zgrupowaniu w Zakopanem i w środę jechałem do żony. Henio przyszedł na świat w czwartek" - dodał. W akcji 30-latka zobaczymy już niebawem. Pierwszy indywidualny konkurs 23 listopada. Tekstowa relacja na żywo w Interia Sport.