Tomasz Pilch zadebiutował w Pucharze Świata w skokach narciarskich w sezonie 2017/18, a dokładnie podczas Turnieju Czterech Skoczni, który ostatecznie padł łupem Kamila Stocha. Wówczas wieszczono zawodnikowi bogatą karierę. Ważnym krokiem była dla niego zapewne współpraca ze znaną firmą sponsorską Red Bull. Niestety wyniki na skoczni nie napawały optymizmem, a sportowiec szybko wrócił do rywalizacji w Pucharze Kontynentalnym. W sezonie 2022/23 uplasował się na 16. miejscu w klasyfikacji końcowej i dodatkowo dwa razy stanął na podium (w Sapporo i Eisenerz). Podczas gdy kadra A przygotowywała się do mistrzostw świata w Planicy, Pilch dostał szansę wyjazdu na Puchar Świata. W zawodach rozgrywanych w Rasnovie 23-latek zajął 12. pozycję. Na razie jednak nic nie wskazuje na to, że wróci do PŚ. To nie były tylko plotki o żonie Kamila Stocha. Skoczek sam potwierdza. "Robi piękne rzeczy" Szczere wyznanie polskiego skoczka. Opowiedział o swoich problemach Zawodnik w rozmowie z "TVP.Sport" zdradził, że choć widzi postępy w swoich skokach, to wciąż musi dużo pracować nad pozycją najazdową, która na ten moment jest jego główną bolączką. "Sezon letni dobrze się dla mnie rozpoczął. Oddawałem super skoki. Później zaczęły się wkradać błędy. Dlatego też wyniki się posypały. Zbyt dużo od siebie oczekiwałem. Straciłem sponsora. Nie miałem czystej głowy" - powiedział Pilch. Sen z powiek spędzają "Biało-Czerwonemu" także kwestie finansowe. Utrata sponsora postawiła go w dość trudnej sytuacji. Jakby tego było mało, Pilcha męczyła również sytuacja z kibicami. Zawodnik nie ukrywał, że niekiedy zerkał do mediów i czytał komentarze na swój temat. "Nie startowałem zbyt często. Mimo wszystko presja jest cały czas. Niekiedy sam ją na siebie nakładam. Niepotrzebnie czytam komentarze o sobie. To silniejsze ode mnie, chociaż wiem, że nie powinienem tego robić. Na szczęśćcie wyluzowałem. Przestałem się tym wszystkim przejmować" - dodał. Polak był jednym z ostatnich. Kiedy skakał na Turnieju Czterech Skoczni, słychać było śmiech