Podczas obrad komisji technicznych FIS po sezonie 2022/23 podjęto dość zaskakującą decyzję w kwestii kwot startowych. Otóż czołowe reprezentacje narodowe rywalizujące w Pucharze Świata od przyszłej zimy nie będą mogły zabierać na zawody 6 zawodników, tylko 5. O nowych rozporządzeniach opowiedział dyrektor PŚ, Sandro Pertile w rozmowie ze "Skijumping.pl". "Naszym celem jest redukcja przepaści między czołowymi i małymi reprezentacjami. To była dla ważna sugestia, jaką otrzymaliśmy ze strony Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Zależy nam na tym, żeby nasz sport stał się bardziej globalny" - oznajmił Włoch. Nie wszyscy jednak są zadowoleni z tych rozwiązań. Dla zawodników z kadry B dodatkowe miejsce było szansą na zaprezentowanie się w konkurach PŚ i zyskanie zaufania szkoleniowca kadry narodowej. Przeciwny nowym wytycznym jest między innymi Jakub Wolny. Rewolucja w norweskich skokach? Sensacyjne wieści wypłynęły do mediów Polski skoczek zdecydował się na szczere wyznanie. Słowa dają do myślenia Próżno było szukać 28-latka w sezonie 2022/23 w czołówce Pucharze Świata. "Biało-Czerwony", który w przeszłości wygrywał z kolegami konkursy drużynowe, ani razu nie awansował do "30". Teraz wprost mówi o kryzysie i mimo gorszego okresu, nie zamierza tracić wiary. Nieustannie szuka światełka w tunelu. Choć Polak lepsze wyniki osiągał w przeszłości na skoczniach do lotów narciarskich, nie ukrywa, że bardzo zależy mu na regularnym skakaniu w PŚ. "Faktycznie lubię latać na mamucich skoczniach. Natomiast nie jest to mój główny cel. Chciałbym wrócić do skakania na dobrym poziomie i startować w Pucharze Świata. Jeżeli do tego dojdę, to pewnie dostanę też szansę na lotach" - mówił, nawiązując do MŚwL, które odbędą się w przyszłym roku na Kulm w Bad Mitterndorf. Sportowiec wypowiedział się również w kwestii nowych wytycznych zaakceptowanych przez federację. Nie kryje rozżalenia tym, w jakim kierunku idą skoki. "Zmiany, które FIS wprowadza, są dla mnie dziwne. Zaczynając od zmniejszenia kwot startowych, które utrudni życie zawodnikom walczącym o powrót do PŚ, czy likwidacji konkursów drużynowych, czym ogranicza się liczbę tych, którzy wystąpią na igrzyskach olimpijskich. Z kolei w sprzęcie najbardziej irytuje mnie to, że krok, który mamy zmierzony trójwymiarowym skanem przed sezonem, później na górze skoczni musimy wyciągnąć na plus trzy centymetry. To dla mnie jest niepojęte" - zaznaczył. Skoczkowie i alpejczycy na jednych zawodach. Nowa wielka impreza narciarska już w 2028 roku