Aleksander Zniszczoł punktował w trzech ostatnich konkursach Pucharu Świata w skokach narciarskich i wiele wskazuje na to, że tę serię przedłuży w Wiśle. Wyrasta na pewny punkt polskiej drużyny. 29-latek wyraźnie nabrał pewności siebie, a i jego skoki są coraz lepsze. Takiej rywalizacji na skoczni w Polsce jeszcze nie było. Nasi zawodnicy chwalą ten format Aleksander Zniszczoł coraz bliżej "10" - Nowa skocznia w Wiśle jest bardzo przyjemna, ale pozostały chyba przyzwyczajenia, bo nie potrafiłem trafić w próg, który strasznie szybko teraz ucieka na tej skoczni. Wszystkie moje piątkowe skoki były spóźnione - mówił Zniszczoł. - Kwalifikacyjny był mocno spóźniony, a to spowodowało, że nie miałem dobrej wysokości. Technicznie skoki były jednak dobre. Widać, że mam duże rezerwy, a to może dać - jak zacznę trafiać w próg - kilka metrów - dodał. Dla Zniszczoła, który zanotował najlepszy start w Turnieju Czterech Skoczni w karierze, piątek był kolejnym dniem ładowania pewności siebie. Powoli może zacząć myśleć o miejscach wyższych niż te w drugiej i trzeciej "10". Zniszczoł, który mieszka dwa kilometry od Skoczni im. Adama Małysza w Wiśle, przyznał, że kiedyś presja związana ze startami na własnym obiekcie mu przeszkadzała, ale teraz nie ma z tym problemu. - Teraz dodatkowo ten obiekt - po przebudowie - stał się bardziej przyjazny - zakończył. Kwalifikacje do niedzielnego konkursu wygrał Słoweniec Anze Lanisek. Wyraźnie, bo o 8,3 pkt. wyprzedził Niemca Andreasa Wellingera. Trzeci był inny ze Słoweńców Lovro Kos. W niedzielnym konkursie wystąpi siedmiu polskich skoczków. Kwalifikacji nie przebrnęli Andrzej Stękała i Maciej Kot. Z Wisły - Tomasz Kalemba, Interia Sport