Paweł Wąsek pozostaje zatem tylko z punktami zdobytymi w Ruce. W Klingenthal ani razu nie wskoczył do "30". 24-latek ma duże problemy. Przede wszystkim na progu. Skoczek z Ustronia nie bardzo chciał się zgodzić z tym, że w pierwszej serii niedzielnego konkursu mieliśmy do czynienia z wietrzną loterią. Tymczasem część zawodników dostawała wiatr pod narty - i czasami nawet sporty - a część w plecy i też zdarzało się, że podmuch był silniejszy. Takich słów o Kamilu Stochu potrzebowaliśmy. Legenda nie ma wątpliwości. Jedna ważna rzecz Skoki narciarskie. Paweł Wąsek szczerze. "Nie ma czystej wizji skoku" Wąsek miał inne odczucia. - Nie wiem, czy to była loteria. Patrząc na chorągiewki, to raczej wszystkie stoją. Jak na to, co zapowiadano w prognozie pogody, to warunki wietrzne były naprawdę super. Moje skoki niestety dalej są bardzo mocno spóźnione i ten próg nie oddaje - mówił Wąsek. Zapytany o to, co zrobić, żeby w końcu zacząć trafiać z odbiciem, odparł: - Na pewno trzeba wcześniej zacząć odbicie. Tak prosto tylko jednak się o tym mówi. Dla Wąska to był weekend do zapomnienia, bo to zawodnik, którego nie interesuje tylko awans do konkursu, ale on już w ubiegłym sezonie pokazał, że może naprawdę być zawodnikiem z czołówki. Kiedy dopytaliśmy go, czy sam ma pomysł na skok i dyskutuje o tym z trenerem Thomasem Thurnbichlerem, odparł: - Mniej więcej mam jakiś pomysł, ale jak próbowałem go zastosować, to nie wychodziło. Próbujemy zatem różnych możliwości. Może uda się do tego dojść inną drogą. Wąsek długo siedział u kontrolera Christiana Kathola, ale tym razem obeszło się bez dyskwalifikacji. Z Klingenthal - Tomasz Kalemba, Interia Sport Aleksander Zniszczoł tym razem nie na podium, ale dobre informacje dla kadry