W ostatnim czasie sporo dyskutowało się na temat tego, że w kalendarzu na najbliższy Puchar Świata w skokach w końcu mają pojawić się loty narciarskie kobiet. Wiele zawodniczek naciskało na FIS, by w końcu pozwolił im rywalizować na największych obiektach świata, tak jak jest to w przypadku mężczyzn. Bardzo aktywna w tym temacie jest Maren Lundby, która lobbuje za umożliwieniem lotów dla kobiet. Światowe władze były jednak nieugięte i takowych imprez w kalendarzu próżno szukać. Przeciwko było kilka federacji, w tym również Polska. W rozmowie z TVP Sport Łukasz Kruczek tłumaczył, co spowodowało sprzeciw Polaków. - Uważamy, podobnie jak większość, że na razie należy wprowadzić więcej zawodów na skoczniach dużych. Nie chcieliśmy, aby loty wchodziły jako zawody dla 20 zawodniczek, co uniemożliwiłoby pozostałym zdobywanie pucharowych punktów. FIS czeka na to, aby sprzedać jak najlepszy produkt - powiedział szkoleniowiec polskiej kadry.Jego zdaniem np. na skoczni w Vikersund mogłoby wystartować wiele zawodniczek, ale sporym problemem byłby poziom rywalizacji. Te najlepsze osiągałyby rezultaty w granicach 200 metrów, natomiast spora część miałaby problemy z tym, żeby pokonać setny metr. Taki konkurs nie byłby ciekawy dla kibiców i raczej zniechęcił do oglądania, co miałoby negatywny wpływ na całą dyscyplinę. Kruczek uważa, że najpierw należy wprowadzić więcej konkursów na tzw. dużych skoczniach, żeby zawodniczki mogły stopniowo oswajać się z odległościami.Kruczek zaznaczył też, że nie ma zakazu lotów kobiet i mogą ona pojawiać się na mamucich obiektach. Zasugerował również, że być może za rok uda się w końcu zorganizować taki konkurs. - Nigdzie nie ma zakazu lotów narciarskich kobiet! To trzeba jasno podkreślić. W tej chwili nie ma decyzji o organizacji zawodów kobiet na skoczniach mamucich. Nikt nie wyraził woli przeprowadzenia takich konkursów - powiedział w rozmowie z TVP Sport.