Za nami letnia część sezonu w skokach narciarskich. Nie licząc jedynego konkursu rozgrywanego w pandemicznym 2020 roku, to pierwsza taka sytuacja, by w zawodach Letniego Grand Prix punktowało aż pięć polskich zawodniczek. Po ledwie kilku miesiącach pracy widać zatem pierwsze efekty działań trenera Haralda Rodlauera i jego asystenta Stefana Huli. Zawodniczki podkreślają przede wszystkim to, że nowy szkoleniowiec wlał wiarę w ich serca, ale też zaszczepił pozytywne myślenie. I najważniejsze - wróciła dobra atmosfera. Koniec skoków narciarskich, jakie znamy. Dyrektor Pucharu Świata potwierdził Skoki narciarskie. Do kadry kobiet wróciła atmosfera. Nowy trener podniósł morale zawodniczek - Doszło do zmian w sztabie trenerskim i od razu poprawiła się też atmosfera. I nad tym pracujemy. Jeśli w drużynie jest świetna atmosfera, to wtedy wszystkim się chce i wychodzą też treningi. W ostatnich latach niestety brak dobrej atmosfery przygniótł nas nieco. Dochodziło do tego, że bardziej rywalizowałyśmy ze sobą niż ze światem - zauważyła Anna Twardosz w rozmowie z Interia Sport. Do rewolucyjnej zmiany wciąż nie może się przyzwyczaić Nicole Konderla. Ona przez ostatnie cztery lata pracowała z trenerem Łukaszem Kruczkiem, dzięki któremu podniosła swój poziom. Teraz musi wielu rzeczy nauczyć się na nowo. Próbuje cały czas oswoić się z nową rzeczywistością. - Cztery lata pracowałam z trenerem Kruczkiem, który wyprowadził mnie na wyższy poziom. Liczę na to, że jak trener Rodlauer dołoży swoje, to może wyjść z tego ciekawa mieszanka. Dlatego nie chcę płakać po każdym nieudanym skoku, tylko ćwiczę sobie cierpliwość. Muszę patrzeć szeroko, a nie tylko pod kątem jednych zawodów - mówiła Konderla w rozmowie z Interia Sport. - Na pewno ciężko będzie oceniać efekty tej współpracy już po tym roku, bo to jest krótki czas, a nastąpiło wiele zmian. Zmieniłyśmy całkiem system. Ja na pewno potrzebuję jeszcze trochę czasu na dostosowanie się do tego. Cały czas szukam siebie. Było u mnie wiele zmian poza skocznią. Moje ciało musi się na nowo do tego przystosować. Miałam trochę problemów zdrowotnych. Potrafią się jeszcze odezwać bóle piszczeli. Do tego doszły też jednak inne kwestie zdrowotne. Nie będę się spieszyć, bo to nie są rzeczy, z którymi można sobie poradzić poprzez pstryknięcie palcami. To wszystko będzie proces, który będzie trwał - dodała. Harald Rodlauer został trenerem kobiecej kadry. Polki były w szoku Polki nie kryły zaskoczenia faktem, że taka postać jak Rodlauer została ich trenerem. - Większość jest w szoku, dlaczego taki trener przyszedł do takiej drużyny. Mam nadzieję, że pokażemy, że było warto postawić na niego - powiedziała Twardosz. Twardosz była jedną z tych zawodniczek, które cierpiały najbardziej ze względu na limity, jakie wprowadził PZN w związku z BMI zawodniczek. Zacisnęła jednak zęby i robi, co może, by skakać jak najlepiej. - Chyba jako jedyna z dziewczyn mam problem z wagą. Cały czas jednak walczę i jest coraz lepiej. Trener jest zadowolony z moich postępów, z czego się cieszę. Nie ukrywam, że walka z wagą jest dla mnie trudna, ale staram się nie szaleć, tylko robię to zdrowo i normalnie. Wszystko jest pod kontrolą - wyznała 22-latka. Dużo zmian w treningu Trener Rodlauer wprowadził wiele zmian w treningu, co również podkreślają nasze skoczkinie. - Teraz bardzo podobny do tego, co miałyśmy wcześniej, jest trening siłowy. Początek współpracy był jednak dla nas trochę szokujący, bo była wielka różnorodność ćwiczeń. Pracujemy też znacznie więcej z fizjoterapeutką Theresą. Jest zatem więcej mobilizacji. Jest też trochę nowości. Widziałam to u zawodniczek z czołowych krajów, a teraz my wprowadzamy to u siebie - opowiadała Konderla. - Może nie ma wielkich zmian w treningu, ale jest on o wiele bardziej urozmaicony. Staramy się robić wszystko poprawnie już na rozgrzewce, bo błędy na niej przekładają się potem na to, co robimy na skoczni. W tym roku po raz pierwszy trenowałyśmy w tunelu aerodynamicznym w Sztokholmie, by poćwiczyć lot. Trener podchodzi do pracy z nami bardzo profesjonalnie. Wiele osiągnął w tym sporcie, pracował z najlepszymi zawodniczkami na świecie. Rozumie też kobiety i doskonale wie, że mamy różne humorki i gorsze dni - dodała Twardosz. Rodlauer nie boi się postawić na młode zawodniczki. Tak było w przypadku 16-letniej Poli Bełtowskiej czy 18-letniej Natalii Słowik. Tak ostatnia stała się pupilką trenera, a to wszystko dzięki temu, że rozpiera ją energia. Sam Austriak przyznał w rozmowie z Interia Sport, że zakopianka stała się ważnym ogniwem tej reprezentacji. - Jestem zadowolona z pracy z trenerem, bo widzę zaangażowanie w to, co robi. Poza tym widać progres, choć przecież nie trenujemy ze sobą zbyt długo. Było u mnie trochę złych nawyków i pracuję nad tym, by to zmienić. Nie można jednak robić tego wszystkiego od razu, dlatego pracujemy nad tym krok po kroku. W moim wypadku najbardziej skupiam się nad tym, by moja pozycja w najeździe była aktywna. Poza tym pracuję też nad fazą lotu. Zupełnie inaczej niż wcześniej prowadzona jest teraz rozgrzewka. To detal, ale też ma wpływ na to, co robimy - mówiła Bełtowska. - Nie ukrywam, że wiele zyskałam u trenera Rodlauera. Pojawiły się nowe bodźce w postaci nowych ćwiczeń. Jestem zaskoczona tym, że dostałam taką szansę w tym sezonie, choć nie ukrywam, że spodziewałam się trochę tego. W moim przypadku skupiamy się przede wszystkim na tym, bym nie szła za bardzo do przodu na progu - opowiadała z kolei Słowik. Wszystkie nasze panie podkreślają, że Austriak to raczej spokojny człowiek, ale czasami zdarzają mu się przypływy energii. Zwracają też uwagę na to, że stara się dostosowywać do sytuacji. Widać zatem, że ma wielkie doświadczenie w pracy z kobietami. Z Klingenthal - Tomasz Kalemba, Interia Sport Maciej Kot wskoczył na podium. Polak blisko wywalczenia miejsca w Pucharze Świata