Puchar Świata w skokach narciarskich powoli nabiera rozpędu. W ubiegłym tygodniu zawodnicy rywalizowali o pierwsze punkty do klasyfikacji generalnej, a zawody odbyły się w Lillehammer. Największe powody do radości miał Pius Paschke, który po pierwszym weekendzie jest liderem Pucharu Świata z dorobkiem 180 punktów, oraz Austriacy, którzy okazali się najsilniejszą nacją. Zupełnie inne nastroje panowały w reprezentacji Polski. Do optymizmu w biało-czerwonej ekipie jest daleko, bo podopieczni Thomasa Thurnbichlera zdołali uzbierać zaledwie 48 punkty i był to jeden z najgorszych początków sezonu w ostatnich latach. Nie było jednak tak źle, jak przed rokiem, co daje małe powody do radości, ale bardzo niewielkie. Kibice na poprawę liczą w Ruce, gdzie odbędą się dwa kolejne konkursy indywidualne. Niespodziewane problemy polskich skoczków. Zginął bagaż Na zmagania na północy Finlandii fani musieli jednak poczekać. W piątek na skoczni miał odbyć się trening oraz kwalifikacje do sobotniego konkursu. Od rana w Ruce wiał jednak silny wiatr i jasnym było, że z przeprowadzeniem zmagań może być trudno. Jury kilkukrotnie przesuwało godzinę rozpoczęcia treningu i szukano okna pogodowego, ale aura tym razem była bezlitosna i nie pozwoliła na przetestowanie skoczni przez zawodników. Okazuje się, że silne podmuchy wiatru nie były jedynym zmartwieniem dla biało-czerwonych. W rozmowie z portalem skijumping.pl Aleksander Zniszczoł zdradził, że zaginął bagaż reprezentacji Polski. "Mieliśmy pewne przygody. Jedna jedyna torba, i to ta z kombinezonami, nam nie przyleciała. Ale na szczęście już bezpiecznie do nas dotarła" - zdradził skoczek. "Mieliśmy tu pewien zapas, więc nie było paniki, choć czekaliśmy dosyć długo na tę torbę. Tuż przed planowanymi na dziś kwalifikacjami, w końcu do nas dotarła" - dodał reprezentant Polski. Zniszczoł opowiedział również, w jakich warunkach mieszkają polscy skoczkowie w Ruce. Okazuje się, że miejsce pobytu zawodników jest dość przytulne, choć nieco oddalone od miejsca, gdzie spożywają posiłki. "W każdym z domków mieszkamy w trójkę i jest bardzo fajnie. Mamy kominek, który czasem zapalamy. Kuchnia jest, ale praktycznie jej nie używamy. Apartamenty są przestronne, naprawdę w porządku. Jeśli chodzi o posiłki - rano idziemy na świeżym powietrzu, człowiek się od razu budzi. Ten spacer działa jak poranna pobudka" - opowiedział Zniszczoł.