Tuż po świętach Bożego Narodzenia polscy skoczkowie wrócili do zawodowych obowiązków. Już 27 grudnia w godzinach popołudniowych Dawid Kubacki, Kamil Stoch, Piotr Żyła, Stefan Hula, Paweł Wąsek i Jan Habdas zameldowali się na krakowskim lotnisku w Balicach, by stamtąd wyruszyć do Monachium, a później już prosto do Oberstdorfu, gdzie wystartuje 71. Turniej Czterech Skoczni. Na wstępie nie obyło się bez drobnych kłopotów. Lot był opóźniony niemal o godzinę, co nastręczyło trudności zwłaszcza liderowi klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, który był zmuszony wziąć udział w zaplanowanej już wcześniej konferencji prasowej w warunkach "polowych". On i koledzy nie dojechali do hotelu na czas, przez co w spotkaniu online z dziennikarzami uczestniczył z... autobusowego fotela. "Taka konferencja rzadko zdarzała się nawet w czasach ostrej pandemii, a wcześniej - wcale" - skomentowali sytuację niemieccy dziennikarze z portalu sport.de. Zaraz po przyjeździe do regionu Allgäu, w którym znajduje się Oberstdorf, zawodnicy nie mogli liczyć na ani moment wytchnienia. Niemal od razu zaproszono ich do udziału w mityngu z kibicami i ceremonii otwarcia zawodów. Kadra "Biało-Czerwonych" pojawiła się na specjalnie przygotowanej scenie i... dała niezłe show. Fani na ich wystąpienie zareagowali żywiołowo. Stefan Hula pokazał, jak szykował się na TCS. "Z chęcią by się zabrały" Prosto z lotniska na scenę. Kubacki, Stoch, Żyła i spółka dali show przed Turniejem Czterech Skoczni Polacy na scenę wyszli jako pierwsi ze wszystkich reprezentacji, które przybyły do Oberstdorfu. Na początku głos zabrał Kamil Stoch, który jest jednym z zaledwie trzech zawodników z wygranymi we wszystkich konkursach tej samej edycji Turnieju Czterech Skoczni na koncie (oprócz niemu ta sztuka udała się też Svenowi Hannawaldowi i Ryoyu Kobayashiemu). Od razu skradł serca obecnych na miejscu niemieckich kibiców, bo przyznał, że na to spotkanie on i koledzy właściwie wbiegli prosto po podróży z lotniska. Poświęcenie fani docenili gorącym aplauzem. Stoch pytany był też o swoje szanse na czwarty triumf w prestiżowych zawodach organizowanych do spółki przez Niemców i Austriaków. Następnie dziennikarz podszedł do Piotra Żyły, który w swojej karierze raz stanął na podium TCS. W sezonie 2016/2017 zajął drugie miejsce. "Wewiór" był nieco oszczędniejszy w słowach od Kamila, ale pewnością siebie i lakoniczną, ale treściwą wypowiedzią, rozbawił publiczność. Stwierdził, że z pewnością chce powtórzyć osiągnięcie z mistrzostw świata 2021 i raz jeszcze zwyciężyć. "Chciałbym ponownie wygrać w Oberstdorfie" - zadeklarował. "Na deser" zostawiono faworyta do wygranej w tegorocznej edycji zawodów, Dawida Kubackiego. Zwyciężył dwa lata temu. Teraz liczy, że osiągnie taki sam rezultat i wróci do domu ze statuetką Złotego Orła. Lecz największe emocje wzbudziła jego wypowiedź na temat świąt i żony. "Był to czas odpoczynku spędzony z rodziną, dodatkowo w domu było wiele zadań związanych ze sprzątaniem, więc nie było zbyt wiele czasu na myślenie o skokach. Moja żona jest w ciąży, więc staram się jej pomóc, jak tylko mogę" - wyjaśnił. Po krótkich rozmowach skoczkowie stanęli przed niemieckimi kibicami i - za namową konferansjera - dali krótki popis, wykonując "falę". Tym już zupełnie "kupili sobie" przychylność publiczności. W środę 28.12 o godz. 14:00 zaplanowany jest oficjalny trening, a na godz. 16:30 przewidziano start kwalifikacji. Główna rywalizacja w Oberstdorfie odbędzie się w czwartek 29.12 o godzinie 16:30. Szaleństwo w Niemczech. Ogromna konkurencja dla Polski