Polscy kibice skoków narciarskich mają naprawdę bardzo dobre wspomnienia związane z mistrzostwami świata juniorów w skokach narciarskich. Pierwszy wielki sukces miał miejsce za sprawą ś.p Mateusza Rutkowskiego. Utalentowany skoczek sięgnął bowiem po złoty medal w 2004 roku. Wówczas rywalizacja odbywała się w norweskim Stryn. Rutkowski pokonał... Thomasa Morgernsterna, co pozostanie już na zawsze jego największym sukcesem. Zawody Pucharu Świata odwołane, to już oficjalnie. FIS podał konkretny powód Pięć lat później nad Szczyrbskim Jeziorem w Słowacji o złoty medal bił się Maciej Kot. Polak ostatecznie musiał zadowolić się jedynie wicemistrzostwem świata w kategorii juniorów. Wówczas nasz zawodnik rywalizował ze zdecydowanie mniej renomowanymi skoczkami. Mowa bowiem o Lukasie Mullerze oraz Ville Larinto. Żaden z nich nie zrobił później wielkiej kariery. Trzy lata później w tureckim Erzurum srebrny medal zdobył Aleksander Zniszczoł. Polak na podium po pierwszej serii w Planicy Rok później w Libercu srebro zdobył Klemens Murańka, a w 2014 roku po dziesięciu latach Polska znów wróciła na najwyższy stopień podium za sprawą Jakuba Wolnego. Następnie przyszło prawie dziesięć lat posuchy i nawet zawody z Zakopanem tego nie zmieniły. Dopiero w 2023 roku znów któryś z naszych skoczków wrócił na podium. Udało się to Janowi Habdasowi, który zajął trzecie miejsce w loteryjnym nocnym konkursie w Whistler. Polacy "zmiażdżeni", fatalna diagnoza. Jasne stanowisko ws. Thurnbichlera Niestety jednak na kolejną edycję, do Planicy Polacy nie lecieli raczej z wielkimi nadziejami na medale. Skład złożony z: Kacpra Tomasiaka, Łukasza Łukaszczyka, Klemensa Joniaka i Tymoteusza Amilkiewicza, nie wróżył raczej kolejnych dobrych wspomnień. Potwierdzenie tego dostaliśmy już w serii próbnej, gdzie najlepszy z Polaków - Tymoteusz Amilkiewicz zajął miejsce 19. Pozostała jedynie szansa na zmianę nastroju po oficjalnym konkursie. Przed skokiem pierwszego z naszych, a więc Tymoteusza Amilkiewicza sędziowie zdecydowali się podnieść belkę, bo wiatr wiał mocno w plecy. Ta zmiana Polakowi pomogła, bo doleciał aż na 95,5 metr i objął prowadzenie z wyraźną przewagę. Dzięki tej próbie zakwalifikował się już do drugiej serii. Do skoku Polaka najciekawsze były działania sędziów, którzy zdyskwalifikowali aż sześciu zawodników z różnych powodów. Bardzo dobry skok pokazał także Łukasz Łukaszczyk, który w swojej próbie osiągnął 93,5 metra, ale skakał w bardzo słabych warunkach. W związku z tym Łukaszczyk po swoim skoku plasował się na trzecim miejscu ze stratą nieco ponad sześciu punktów do prowadzącego Amilkiewicza. Wyraźnie gorzej spisała się dwójka kolegów z kadry. Kacper Tomasiak osiągnął 90,5 metra, a Klemens Joniak ledwie 90 metrów. Obaj do drugiej serii awansowali, ale z walki o medale raczej się wypisali. Inaczej sytuacja wyglądała z Łukaszczykiem i Amilkiewiczem, którzy utrzymywali się w czołówce. Dopiero Adrian Tittel był w stanie wyprzedzić naszego 19-latka, korzystając z dobrych warunków. Po pierwszej serii Amilkiewicz finalnie plasował się na miejscu trzecim za wspomnianym Tittelem i największym faworytem Stephanem Embacherem, który popisał się doskonałą próbą. Wielkie emocje w drugiej serii. Polak bez medalu, walka o "złoto" była niesamowita W drugiej serii warunki atmosferyczne były już o wiele bardziej “sprawiedliwe". Pierwszym, który zachwycił był Austriak Johannes Poelz - osiągnął on 100.5 metra, co w tamtym momencie było najlepszym wynikiem mistrzostw. Chwilę później Kacper Tomasiak osiągnął 93.5 metra - to sprawiło, że Polak wypadł z czołowej dziesiątki i już w tamtym momencie kwalifikował się na odległym 12. miejscu. Znakomicie natomiast zaprezentował się Łukasz Łukaszczyk, który skoczył 94 metry i zapewnił sobie jedno z lepszych miejsc tych mistrzostw. Nie był jednak najlepszym Polakiem, ponieważ numerem "jeden" wśród "Biało-Czerwonych" ukazał się Tymoteusz Amilkiewicz. Amilkiewicz po swoim skoku plasował się na 3. miejscu i wtedy stało się jasne, że w najgorszym wypadku zakończy mistrzostwa świata juniorów na miejscu 5. Tak też się stało. Bezkonkurencyjny okazał się Austriak Stephan Embacher, który w tym sezonie dał się już poznać fanom skoków narciarskich w Pucharze Świata seniorów. "Srebro" przypadło Erikowi Belshawowi, a "brąz" Adrianowi Tittelowi z Niemiec.