Do przyjazdu do Planicy rekord życiowy Aleksandra Zniszczoła wynosił 222,5 m. Ustanowił go w tym roku w Kulm. W pierwszej serii treningowej w Planicy zbliżył się do niego, skacząc 221,5 m. W drugiej już pobił swoje życiowe osiągnięcie, skacząc 225 m. Do tego dołożył 227,5 m w kwalifikacjach. Po skoku sam bił sobie brawo. Bił rekordy. Świetnie przywitał się z Planicą - Trochę przeleciało mi na progu w pierwszej fazie lotu, ale dobrze wiedziałem, co mam robić. Poukładałem się w locie i wyszedł z tego dobry skok. W czwartek oddałem zresztą trzy dobre próby. Nie doszukiwałbym się w nich niczego. To było świetne przywitanie z Planicą - mówił Zniszczoł. W czwartek w Planicy w obu seriach treningowych plasował się w czołowej "10", co daje nadzieję na dobre występy w weekend. Wspominał też swój pierwszy skok na mamucie. To było też w Planicy, ale 11 lat temu. Zniszczoł wtedy w treningu oddał skok na 206,5 metra. - Pamiętam, że serce wówczas biło jak szalone. Jak się puścisz, to już nie ma odwrotu, a byłem tak nastawiony, że była pełna determinacja - opowiadał Zniszczoł. Nasz skoczek w tym sezonie zyskał mnóstwo pewności siebie, co teraz demonstruje na "mamutach", bo na nich pewność jest w cenie. - Nawet jak miałem chwile zwątpienia, to pewność mnie nie opuściła - przyznał wiślanin, który na co dzień pracuje z psychologiem Jakubem Bączkiem. - To osoba, która pomogła mi nie tylko w sporcie, ale także w życiu prywatnym. Dzięki niemu mam fajnie poukładaną głowę - dodał. Dla Zniszczoła to najlepszy sezon w karierze. Tej zimy zdobył 149 punktów. Do tej pory jego rekord z sezonu 2020/2021 wynosił 81 punktów. Pierwsze trzy miejsca w kwalifikacjach zajęli Słoweńcy. Wygrał Anze Lanisek przed Timi Zajcem i Domenem Prevcem. Najlepszy z Polaków - Kamil Stoch - był 10. Z Planicy - Tomasz Kalemba, Interia Sport