Aleksander Zniszczoł był jednym z wygranych naszej kadry na Kulm. Wiślanin dwukrotnie punktował. W sobotnim konkursie był nawet dziesiąty po pierwszej serii po skoku na 222,5 m, co jest jego nowym rekordem życiowym. Ostatecznie jednak zajął 19. miejsce. W niedzielę był tylko lokatę niżej. Emocjonalne zachowanie Graneruda podczas konkursu PŚ w Bad Mitterndorf. Teraz się tłumaczy Wielki talent, który nigdy się nie poddaje - Starty w Pucharze Świata były moim celem na ten sezon. Walczyłem o to z całych sił. Jestem w końcu w miejscu, w którym chciałem być od dawien dawna - powiedział Zniszczoł po niedzielnym konkursie na Kulm. To zawodnik, który ma na koncie wiele sukcesów, ale w młodszych kategoriach wiekowych. Nie miał jeszcze 18 lat, kiedy wylądował w "10" konkursu Pucharu Świata w Zakopanem. W nagrodę za udany sezon, w którym został wicemistrzem świata indywidualnie i drużynowo, pojechał na koniec sezonu na loty do Planicy, gdzie zajął wysokie 18. miejsce i to w debiucie na mamucie. Rok wcześniej był złotym medalistą konkursu drużynowego w Zimowym Festiwalu Młodzieży Europy w Libercu. W 2013 roku był drużynowym wicemistrzem świata juniorów. W tym samym roku został też mistrzem uniwersjady w drużynie. W 2014 roku był wraz z kolegami mistrzem świata juniorów. Miał 18 lat, kiedy stał na podium Pucharu Świata w konkursie drużynowym. Potem jednak przyszły chudsze lata, ale z przebłyskami. W sezonie 2014/2015 Zniszczoł wielokrotnie meldował się w "30" Pucharu Świata. Podobnie było pięć lat później. Jego domeną był jednak Puchar Kontynentalny, w którym potrafił seryjnie wygrywać konkursy. Teraz chyba na dobre wykaraskał się z drugiej ligi skoków, choć wcale nie było łatwo. To nie podcięło mu skrzydeł Zniszczoł sezon rozpoczął w Pucharze Świata. Punkty wywalczył jednak tylko W Titisee-Neustadt. Trener Thomas Thurnbichler nie dał mu szansy startu w Turnieju Czterech Skoczni. W tym czasie Zniszczoł regularnie zajmował miejsce w "10" w Pucharze Kontynentalnym. W czasie zawodów Pucharu Świata w Zakopanem wydawało się, że wystąpi w konkursie drużynowym. Austriak postawił jednak na słabiej dysponowanego Pawła Wąska. To rozżaliło Zniszczoła, który jeszcze w Zakopanem nie chciał komentować decyzji trenera, ale też nie podcięło mu skrzydeł. Od występu na Wielkiej Krokwi właściwie regularnie punktuje, pokazując się z coraz lepszej strony z konkursu na konkurs. - Jestem w naprawdę dobrej dyspozycji, a przed nami skocznie, na których dobrze się czuję. Za tydzień są konkursy w Willingen, a potem Lake Placid. Mam nadzieję, że będę czerpał radość z tych startów - powiedział zawodnik WSS Wisła. Thomas Thurnbichler chwali Aleksandra Zniszczoła. Tajemnicze słowa skoczka Z postępów wiślanina cieszył się trener Thurnbichler, który w rozmowie z Interia Sport mówił: - Olek wykonał naprawdę bardzo dobrą pracę. Jest coraz lepszy. Dostał duży zastrzyk pewności siebie. Bardzo się z tego cieszę. On naprawdę bardzo ciężko pracuje i zasługuje na to, by notować coraz lepsze wyniki. Aż przyjemnie się patrzy na to, jak poprawia swoje skoki. Sam Zniszczoł zapytany o to, jak układa mu się współpraca z Austriakiem, powiedział: - Zawsze solidnie przykładałem się do tego, co robię. Nigdy nie było innej wersji Olka Zniszczoła. Thomas jest młodym trenerem i uczy się na swoich błędach. Podobnie jest ze mną. Razem nabieramy doświadczenia we wspólnej pracy. Nie ukrywam, że jestem bardzo szczerym i otwartym człowiekiem i kiedy coś mi nie pasuje, to nie boję się tego powiedzieć. Wolę załatwiać od razu pewne rzeczy niż żyć z niewypowiedzianymi słowami.