Polacy nie wytrzymali po słowach Niemca. Wróciły wspomnienia, od razu to wypomnieli
Upiekło się norweskim skoczkom po tym, gdy wywołali skandal podczas mistrzostw świata w Trondheim. Zbliżający się Puchar Świata Skandynawowie rozpoczną w najmocniejszym składzie, co nie podoba się wielu osobom ze środowiska. Sprawę kontroli dość niespodziewanie postanowił skomentować Karl Geiger. Niemiec podpadł tym przede wszystkim Polakom, którzy pamiętają wydarzenia z ostatniego globalnego czempionatu. Znów zrobiło się głośno o słynnym zdjęciu z naszym zachodnim sąsiadem w roli głównej.

Karl Geiger na temat kontroli nie powinien wypowiadać się z jasnego powodu. To właśnie on był na cenzurowanym przed tym, gdy na gorącym uczynku złapano Norwegów. Tuż po konkursie na normalnej skoczni w internecie pojawiło się zdjęcie przedstawiające sportowca siedzącego na belce startowej w zbyt szerokim kombinezonie. Od razu zaczęto go porównywać między innymi do śpiwora. Spore zamieszanie zrobili wówczas Polacy, którzy ochoczo podawali obrazek dalej w mediach społecznościowych. Na tym się zresztą nie skończyło, bo dociekliwi byli także dziennikarze.
Sam zawodnik z kolei nie rozumiał zamieszania wokół jego osoby. "Powiem tak: za każdym razem, gdy byłem na kontroli, weryfikacja była pozytywna. Niech się zajmą sobą. Są zdjęcia wszystkich kombinezonów, na których to widać. Nie mam nic więcej do powiedzenia" - mówił dla Dagbladet. "Cóż, miałem kontrolę i ją przeszedłem. Wszystko w porządku" - przyznał z kolei Jakubowi Balcerskiemu ze "sport.pl". Okazało się, że żurnalista został okłamany, ponieważ sportowcowi nikt nie sprawdził kombinezonu, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ.
Karl Geiger wprost o kontrolach kombinezonów. Szybko mu się dostało
Kilka dni później zamieszanie ucichło ze względu na Norwegów i ich skandal, o którym głośno jest w zasadzie do dziś. Sprawę komentują dosłownie wszyscy, w tym nawet sam Karl Geiger. Krótko porozmawiał on z niemieckim oddziałem Eurosportu, zaskakując przede wszystkim Polaków swoją wypowiedzią. "Musimy jednak wyciągnąć wnioski z ubiegłego roku, ponieważ to nie może się powtórzyć. Możliwość oszustw musi zostać wyeliminowana za wszelką cenę. Potrzebujemy pewności, że wszyscy sportowcy mają takie same szanse" - wyznał.
Słowa te dotarły już do kraju nad Wisłą. Nad skoczkiem nie miał zamiaru litować się Michał Chmielewski. Dziennikarz TVP Sport wrócił do słynnego zdjęcia z Trondheim, cytując też słowa gwiazdora. "Fikołek roku" - podsumował krótko. "I kto to mówi" - dodał inny niepocieszony kibic, który przeczytał wypowiedź Niemca. Jak widać, Polacy mają naprawdę dobrą pamięć.













