Obecny sezon dla całej naszej reprezentacji jest daleki od udanego. Podopieczni Thomasa Thurnbichlera cały czas szukają formy, która pozwalałaby im chociaż plasować się w czołowej "10" zawodów Pucharu Świata, nie mówiąc nawet o nawiązaniu do wyników z poprzedniego roku, kiedy regularnie stawali na podium. W tym gronie jest również Kubacki. Niewykluczone, że na dyspozycję skoczka z Szaflar wpływ miały infekcje, z jakimi borykał się całkiem niedawno. Także zeszłoroczne poważne problemy zdrowotne jego żony mogły zostawić jakiś ślad. Choć dziś z Martą Kubacką jest w porządku, funkcjonuje w miarę normalnie, opiekuje się dziećmi, to takie skrajne przeżycia naznaczają psychikę rodziny na całe życie. Jego historia przez kilka tygodni elektryzowała kibiców w całym kraju. Wszystko zakończyło się powrotem jego żony do zdrowia, ale tylko oni wiedzą, jak dużo ich to kosztowało. Kubacki w szczerym wywiadzie ze Sport.pl odpowiedział na pytania, których do tej pory nieco obawiano się zadać. Zagrożenie było realne. To mógł być koniec kariery Polaka Kiedy Dawid Kubacki przerwał rywalizację w Pucharze Świata, początkowo nie było wiadomo, skąd taka decyzja. Bardzo szybko jednak okazało się, że chodzi o zdrowie jego żony Marty, która miała nagłe problemy z sercem i trafiła do szpitala. Polski skoczek w niedawne rozmowie z norweskimi mediami przyznał, że sytuacja była dramatyczna. Na szczęście stan zdrowia Marty Kubackiej jest już na tyle dobry, że może opiekować się domem, dziećmi, prowadzić w miarę normalne życie. Dlatego skoczek mógł wrócić do treningów i rywalizacji w Pucharze Świata, co wcale nie było oczywiste. Jak przyznał, bardzo docenia to, że ponownie jest na skoczni, bo robi to, co kocha, a wcale nie musiało tak być. Polscy dziennikarze bali się o to pytać. Kubacki mówi wprost W pewnym momencie dziennikarze z Polski obawiali się pytać go o zdrowie żony. Bali się przekroczenia pewnej granicy. Stąd pierwszy, naprawdę szczery wywiad Kubackiego ukazał się w norweskich mediach. Sam skoczek przyznaje, że mimo wszystko ważne jest opowiedzenie tej historii, bo wada serca Marty Kubackiej jest dość rzadka i rodziny, które też muszą się z tym zmagać, będą miały nieco łatwiej. "To jest przekaz, który warto, żeby trafił do innych osób z podobnym schorzeniem do tego Marty. I do rodzin tych ludzi. Ja nie wiem, ilu ludzi na świecie ma podobne do Marty dolegliwości, ale wiem, że to jest bardzo podstępne" - przekazał Dawid Kubacki w rozmowie ze Sport.pl.