Kariera Mateusza Rutkowskiego przypominała prawdziwy rollercoaster, który w jednej chwili znalazł się w punkcie szczytowym, by w mgnieniu oka zniknąć z pola widzenia. Jeszcze w 2004 roku świętował gigantyczny sukces, po którym był na ustach wszystkich. Niespodziewanie, pokonując m.in. Austriaka Thomasa Morgensterna, mając niespełna 18 lat sięgnął po pierwszy w historii polskich skoków narciarskich złoty medal na imprezie tej rangi w gronie juniorów. Pochówek Mateusza Rutkowskiego. Mistrz świata juniorów pożegnany Polskie skoki w żałobie, Mateusza Rutkowskiego wspomina pierwszy trener Józef Jarząbek. "Tak strasznie się do mnie przytulał…" Aż trudno uwierzyć, ale już w roku igrzysk olimpijskich w Turynie w 2006 roku właściwie nie było po nim śladu. Po sezonie 2004/05 został wykluczony z reprezentacji Polski. - Obserwując z boku uważam, że największym błędem było zabranie tego chłopca na mamucią skocznię. Kiedy on jeszcze nie był na to gotowy. Uważam, że wtedy coś zadziało się w jego psychice, może nie wytrzymał i nastąpił ciąg dalszy historii. Za szybko to się potoczyło, do tego pojawiły się jakieś pieniążki, sponsor i tak się to posypało - powiedział w rozmowie z Interią Józef Jarząbek, pierwszy trener Mateusza Rutkowskiego, obszernie wspominając przedwcześnie zmarłego swojego wychowanka. Przyczyny śmierci Mateusza Rutkowskiego. Są informacje z akcji ratunkowej W ostatniej drodze wybitnie utalentowanego skoczka, którego potencjał porównywano do Adama Małysza, uczestniczył właśnie m.in. obecny prezes Polskiego Związku Narciarskiego.