Piotr Żyła wraz z kadrą polskich skoczków narciarskich sposobi się do rozpoczęcia sezonu 2021/22 (inauguracja 20.11 w Niżnym Tagile). Mijający rok zawsze będzie wspominany przez niego szczególnie. W lutym sięgnął po mistrzostwo świata na skoczni normalnej w Oberstdorfie. - Byłem z siebie dumny - wspomina Żyła w obszernej rozmowie z serwisem sporttvp.pl. - Dumny z roboty, wyniku, wszystkiego. Zadziałały moje sposoby na odcięcie się. Pamiętam, jak na skoczni mnie kompletnie nie było. Miałem wyrypane na świat zewnętrzny. Wyrypane! Stąd ten uśmiech, kiedy siedziałem na belce przed drugim skokiem. Miałem wtedy tylko jedną myśl: "okej, jestem tu sobie, zaraz zostanę mistrzem świata". I nim zostałem, a potem zaczęło się szaleństwo. (...) Po wszystkim skończyłem imprezę o 5 rano, spałem dwie godziny. Jego niespełniona ambicją pozostaje medal olimpijski. Czy sięgnie po niego w wieku 35 lat podczas przyszłorocznych igrzysk w Pekinie?- Ja już dzisiaj nie podchodzę do skoków tak, że coś muszę. I w Korei, i w Soczi nie poradziłem sobie z samym sobą. A igrzyska są zupełnie inne. Za każdym razem sobie je komplikowałem na własne życzenie. Nie chcę gadać o medalach, bo mi już nie o tylko o to chodzi. Chcę tam wystartować dla idei: przygotować, pojechać, wystartować i pokazać to, co wytrenowałem. Wtedy będę szczęśliwy. Po raz pierwszy szczęśliwy, że pokonałem swoje olimpijskie słabości. A czy wygram, czy przegram? Kurczę, ja już tyle razy przegrywałem, że co mi zrobi za różnicę jeden kolejny raz? W Pekinie ewentualnie będę mógł tylko wygrać - tłumaczy. Piotr Żyła: Internet ma siłę tsunami "Wewiór" odniósł się również do swojej aktywności w mediach społecznościowych. Jego wypowiedź może zaskoczyć tych, którym się wydaje, że świetnie go znają. Wbrew pozorom skoczek nie czuje się w przestrzeni wirtualnej jak ryba w wodzie. - Szczerze? Ja już dorosłem. Już nie żyję dziecinnymi marzeniami, a tym bardziej tym, co o mnie piszą. Na Facebooku śledzi mnie około miliona osób, a ja po takim etapie zachłyśnięcia się dzisiaj mam powyłączane wszystkie powiadomienia w telefonie. Serio. Życie w internecie to sinusoida: jak jest dobrze, to ten cały milion chce cię nosić na rękach, ale jak jest źle, to liczba nieprzychylnych komentarzy ma siłę tsunami. Dostałem od internetu po d... nie tylko, dlatego że gorzej skakałem. A w życiu realnym tego nie ma, tu jest kilka najbliższych osób. I dla mnie sieć to dzisiaj obowiązek i wiem, że trzeba ją ograniczać do minimum. Wolę życie realne. To prawdziwe i szczere - zapewnia Żyła.UKi