"Skocznia w Bischofshofen charakteryzuje się tym, że ma długi rozbieg. Niektórym zawodnikom, którzy są mniej cierpliwi, może sprawiać trudności. Osobiście lubię tam rywalizować, bo obiekt jest dosyć duży i można sobie fajnie, daleko polatać" - powiedział dwukrotny mistrz olimpijski. Stoch nie jest jedyny, który lubi ostatni przystanek prestiżowego Turnieju Czterech Skoczni. Również Stefan Kraft potrafi tam daleko wylądować. Austriak jest bliski końcowego triumfu w cyklu, a Bischofshofen jest szczególnym miejscem w jego karierze. To właśnie tutaj zadebiutował w 2012 roku w Pucharze Świata, a przed dwoma laty po raz pierwszy udało mu się stanąć na podium. Teraz 21-letni zawodnik zna już smak zwycięstwa. Wygrał pierwszy konkurs TCS w Oberstdorfie i jest zdecydowanym liderem po trzech zawodach. Tylko wielki pech mógłby mu zabrać triumf. Jeśli wykona swoje zadanie poprawnie, to po raz siódmy z rzędu cykl wygra Austriak. "Stefan doskonale zna skocznię w Bischofshofen i to może być jego przewaga" - ocenił Piotr Żyła, który osobiście sam nie przepada za tym obiektem, ale uważa, że jak ktoś jest w formie, to i tam może daleko odlecieć. "Bischofshofen nie lubię, nudna jest. Obiekt jest specyficzny i dziwny, ale prawda jest taka, że trzeba się skupić na sobie, bo sama skocznia nie "wyrzuci", jeśli nie zrobi się wcześniej tego, co trzeba. Zdarzały mi się tam dobre próby. Można jej zatem nie lubić, a całkiem fajnie skakać" - dodał. Żyle najbardziej przeszkadza długość rozbiegu. "Jest zdecydowanie za długi. Śmieję się, że gdybym palił papierosy, to można by było po drodze jednego zapalić, zanim się dojedzie do progu" - żartował. Kwalifikacje do ostatniego konkursu Turnieju Czterech Skoczni rozpoczną się o godz. 16.30. Wystartuje w nich sześciu Polaków - Stoch, Żyła, Dawid Kubacki, Aleksander Zniszczoł, Bartłomiej Kłusek i Krzysztof Biegun. Transmisje w Eurosporcie i TVP.