Polscy skoczkowie narciarscy pokazali się z bardzo dobrej strony w sezonie 2022/23. Rywalizację w Pucharze Świata z przytupem rozpoczął Dawid Kubacki, wygrywając pierwsze konkursy. Oprócz niego, Kamil Stoch i Piotr Żyła byli tymi, którzy walczyli w zawodach o lokaty w "TOP10". W połowie sezonu dołączył do tej trójki także Aleksander Zniszczoł, który pozytywnie zaskoczył kibiców "Biało-Czerwonych". Jednak największe powody do dumy może mieć wspomniany wcześniej Żyła. Wiślanin powtórzył sukces z MŚ w Oberstdofie z 2021 roku i wywalczył w Planicy kolejne indywidualne złoto. "Wewiór" został najstarszym mistrzem świata i pierwszym zawodnikiem od czasów Adama Małysza, który dwa razy z rzędu wygrał konkursy na tej imprezie na skoczni normalnej. Na jego wynik złożyło się wiele czynników. Jednym z nich była niewątpliwie współpraca z nowym szkoleniowcem, Thomasem Thurnbichlerem, dla którego był to ogromny sukces w trenerskim debiucie. Na temat Austriaka stanowczo wypowiedział się 36-latek w rozmowie z "WP SportoweFakty". Przy okazji zabrał też głos w sprawie nowych przepisów wprowadzonych przed FIS. Są kadry w skokach. Zaskoczenia, ale jeszcze nie wszystko jest jasne Piotr Żyła nie zamierzał owijać w bawełnę. Wyznał wprost, jak wygląda sytuacja w skokach "Współpracuje nam się (z Thomasem Thurnbichlerem - przyp.red.) bardzo dobrze. Mamy wspólny pomysł na to, jak mają wyglądać moje skoki i to jest w tym wszystkim kluczowe. A jaki trener ma pomysł? Sam wie najlepiej. Ma swój plan, którego się trzyma i jak pokazała zeszła zima, jest on na tyle dobry, że możemy osiągać dobre wyniki" - stwierdził zawodnik. Mistrz świata z Planicy odniósł się również do kariery sportowej swojego trenera. Zdaniem Żyły, szkoleniowiec w czasach, kiedy był jeszcze aktywnym zawodnikiem musiał mierzyć się z presją, bowiem w Austrii była dość duża rywalizacja o miejsce w kadrze. Patrząc z perspektywy czasu, sytuacja raczej się nie zmieni. Władze FIS na czele z Sandro Pertile wprowadzają w życie nowy plan i zmniejszają kwoty startowe w Pucharze Świata. Najlepsze nacje będą mogły wystawić teraz nie siedmiu, lecz sześciu skoczków w zawodach. Rewolucyjny pomysł federacji nie doczekał się aprobaty. Z nowych przepisów nie jest zadowolony między innymi Thomas Thurnbichler, który uważa, że takie rozwiązanie tylko obniży poziom rywalizacji. "Dla nas, a także reszty większych ekip, to najgorsze, co mogło się wydarzyć. Jeszcze na początku XXI wieku można było wystawiać ośmiu skoczków, a teraz już tylko pięciu.... Uważam, że to zła decyzja dla przyszłości skoków" - denerwował się trener. A co na ten temat uważa Piotr Żyła? Wiślanin sam nie wie, jak będzie wyglądała rywalizacja w PŚ w przyszłym sezonie. Przypomina, że w ostatnich latach nastąpiły duże zmiany jeśli chodzi między innymi o kontrolę sprzętu. "Już dwa sezony wcześniej, gdy odszedł Sepp Gratzer, przepisy się zmieniły i czasem ciężko za tym wszystkim nadążyć. Już drugi rok jest nowy kontroler. FIS chce wprowadzić kolejne zmiany i jak się one ustabilizują, to zobaczymy, jak to wyjdzie" - dodał. Wielki powrót do kadry Łukasza Kruczka. Thurnbichler go potrzebował