Po rywalizacji w mistrzostwach świata w lotach Piotr Żyła podsumował swoje skoki w Vikersund na antenie TVP Sport. - Co zrobić, taki jest sport. Chciałoby się skakać trochę lepiej, ale coś tu nie grało - nie ukrywał. - Miałem problemy cały czas z najazdem po torach najazdowych. Choć jeden skok miałem w miarę w porządku - zastrzegł. Jak się okazuje, niektórzy polscy zawodnicy - w tym Żyła - byli niezadowoleni ze swoich prędkości najazdowych. - Trochę dramat z tymi prędkościami. To tylko i wyłącznie moja wina, bo nie mam patentu na te tory. Mało komfortowe to dla mnie było - przyznał Polak. Ale dodał: - Nie ma co myśleć za dużo, tylko trzeba po prostu robić swoje. MŚ w lotach w Vikersund. Piotr Żyła: Mieliśmy problemy, ale to nie wina Doleżala Żyła chwalił natomiast postawę Dawida Kubackiego, który wskoczył do kadry na konkurs drużynowy za Pawła Wąska. - Dawid skoczył dwa fajne skoki. Zawsze jeździł szybko i tutaj też te prędkości najazdowe miał w miarę dobre - zaznaczył "Wiewiór". Żyła został też zapytany o fenomenalnych Słoweńców, którzy w konkursie drużynowym w Vikersund latali zdecydowanie najdalej. - Wszystko im siedzi. Oni mają taką technikę skoku, że bardziej tak atakują "do przodu" - próbował wyjaśniać. Polscy skoczkowie mają za sobą niezbyt udany sezon. Reporter TVP Sport chciał się dowiedzieć, czy sam Żyła chętnie nadal pracowałby z aktualnym trenerem Michalem Doleżalem. Cały czas trwają bowiem spekulacje, czy Czech powinien się rozstać z kadrą, czy też pozostać na stanowisku, ale z nieco innym sztabem. - Nie rozmawiamy o tym. Mamy dobry kontakt z trenerem Doleżalem, dobre relacje. Jak najbardziej chciałbym z nim dalej pracować, ale nie jestem ani prezesem ani dyrektorem - przypomniał Żyła. - Za bardzo nie mam więc zdania. Na początku sezonu mieliśmy problemy drobne, ale nie była to ani nasza wina, ani "Doda"[Doleżala - przyp. red]. Co ja będę dużo na ten temat gadał - skwitował w swoim stylu 35-latek. Czytaj także:Jakub Wolny się z tego śmieje