"Było ciężko. Miałem problemy z rozbiegiem i odpowiednim timingiem, nieco za wcześnie się odbijałem. Dzisiaj dzień był na większy plus. Wczoraj nie wszystko szło w taką stronę jak powinno. Dziś poza serią próbną, skoki konkursowe może nie były na najwyższym poziomie, ale stabilne" - powiedział Żyła w rozmowie z Kacprem Merkiem z Eurosportu. "To było zmaganie się ze skocznią. Kiedy dobrze się skacze, traci się mniej energii. Jak widać jestem trochę inny niż wszyscy, u mnie działa to w drugą stronę, zamiast za późno, odbijam się za wcześnie, ale ostatni skok był spóźniony. To jest mój problem w przypadku specyficznych skoczni, takich jak tutaj". Piotr Żyła: Wierzę, że strata Dawida jest do odrobienia 34-latek docenił wyczyny Dawida Kubackiego i Halvora Egnera Graneruda. Polak wciąż goni Norwega w klasyfikacji generalnej turnieju i mimo, że jego sytuacja jest coraz bardziej skomplikowana, dziś udało mu się odrobić 3.5 punktu. "Granerud miał dobre warunki, a co zrobił Dawid w pierwszej serii! (...) Trzeba przyznać, że Granerud skoczył świetnie, nikt nie osiągnął tutaj 130. metrów, a on poleciał 133. i jeszcze ładnie wylądował. Z kolei w pierwszym skoku to Dawid pokazał moc, przy drugim miał chyba jedne z gorszych warunków i nie było mu tak łatwo odlecieć" - dodał. Żyła nie ma również wątpliwości, że jego jego kolega i lider Pucharu Świata wciąż może powalczyć o końcowe zwycięstwo w 71. Turnieju Czterech Skoczni. - Wierzę, że strata Dawida jest do odrobienia w Bischofshofen. To taka skocznia, na której można to odrobić - zakończył.